wtorek, 15 października 2013

Śnieżek III

Od tamtego dnia Śnieżek wszedł gładko w rolę gosposi siedmiu sióstr. Dom lśnił i pachniał jakby brał udział w reklamie środków czystości. Każdego ranka Fabian wstawał o świcie i szykował śniadanie. Dziewczęta jadły jak stado wygłodniałych lwic, więc musiał naprawdę się sprężać, żeby zdążyć przygotować wszystko zanim się obudzą. Posiłki były jednak najmniejszym problemem, o wiele gorzej sprawa miała się z myciem i sprzątaniem. Siostry pracowały w tartaku oraz przy wyrębie lasu i wracały do domu wieczorem, brudne jak nieboskie stworzenia. Musiał z nimi ostro walczyć, aby w takim stanie nie wchodziły do domu. Po licznych awanturach, nieużywany garaż został przerobiony na łazienkę, tam dziewczyny miały zostawiać brudne ciuchy i dopiero po kąpieli zasiadać do kolacji. Niestety nadal próbowały się przemykać, więc Śnieżek, kiedy tylko usłyszał, że wracają, z groźną miną, uzbrojony w mopa stawał w progu i trzymał straż. Każdego dnia witał go identyczny chóralny jęk.

- Jestem okropnie zmęczona – Gapa teatralnie padła na trawnik przed domem.

- Racja siostro, ja też – poparła ją Kichawa, wywracając oczami – jeśli nie dostanę zaraz obiadu umrę z wycieńczenia.

- No, zobacz jak schudłam, jest zupełnie zapadnięty – dodała Śmieszka, wciągnęła brzuch i uniosła koszulkę, chcąc wzbudzić litość u Śnieżka. Niestety mocno umięśniony, opalony kaloryferek i niemądry chichot zepsuły cały efekt.
- W książkach piszą, że od niedoboru cukru we krwi można zasłabnąć – Kujonka demonstracyjnie się zachwiała.
- Ale z was mięczaki – warknęła Gburka. – Do ataku! Kupą mościa panny, kupą!
- Zamknij się, śmierdzisz jak skunks. Nie będę z tobą siedzieć przy jednym stole! – skrzywiła się Nieśmiałka.
- Zaraz tu zasnę – ziewnęła Chrapka.
- Gdybyście tyle zapału co na gadanie, poświeciły na mycie już dawno jadłybyście kolację – machnął mopem Śnieżek. – To śmieszne, żeby dorosłe baby jęczały jak przedszkolaki. Pod prysznic marsz! – zatrzasnął im bezlitośnie drzwi do domu przed nosem. Biednym dziewczętom nie pozostało nic innego jak poczłapać do garażu. Już się zdążyły przekonać, że z porządkową manią Śnieżka nie mają szans. Łagodny zazwyczaj jak baranek chłopak, na widok  paru śladów z błota,  zmieniał się w prawdziwego barbarzyńcę, a zwykłe przedmioty codziennego użytku stanowiły w jego drobnych rękach groźną broń. Może był niewielkich rozmiarów, ale zawzięty niczym terier, który jak wiadomo nie cofnie się nawet przed niedźwiedziem. Dla świętego spokoju i brzucha pełnego pyszności siostry gotowe były na wiele ustępstw. Przepychając się w drzwiach weszły pod prysznice i zaczęły doprowadzać się do porządku. Kiedy się kąpały Fabian dyskretnie uchylił drzwi do łazienki, żeby upojne zapachy z kuchni mogły wpełznąć do środka. Dobrze wiedział, że dzięki temu dziewczęta wyjdą stamtąd czyściutkie i pachnące w prawdziwie rekordowym tempie.

***
   Tymczasem w pałacu Magdalena szalała ze szczęścia. Na urodzinach bawiła się do rana z coraz to innym partnerem. Na pytania gości, gdzie podział się Fabian odpowiadała, że musiał nagle wyjechać w ważnej sprawie związanej z interesami. Na dowód pokazywała przygotowaną wcześniej kartkę z podrobionym podpisem chłopaka.
Minęło kilka dni i kobieta zasiadła w Radzie Nadzorczej obu fabryk, ponieważ Śnieżka nie było, a należało podjąć kilka decyzji. Po raz pierwszy poczuła się jak prawdziwa królowa. Już nikt nie stał jej na drodze do władzy i bogactwa, a co ważniejsze do tytułu najpiękniejszej. Upajała się każdą godziną, każdym dniem swojego zwycięstwa. W końcu zapragnęła też utrzeć nosa krnąbrnemu lusterku, w tym celu udała się do swojej sypialni i odsuneła zasłonkę.
- Zwierciadełko, zwierciadełko powiedz przecie, kto jest najseksowniejszy w powiecie – zapytała dumnie i wypięła pierś w oczekiwaniu na pochwały.
- Już nie jaśniejesz królowo jak gwiazda na niebie, Śnieżek żyje i jest z każdym dniem o wiele seksowniejszy do ciebie – lustro pokazało jej środkowy palec.
- To niemożliwe, kłamiesz! – wściekła Magdalena rzuciła w niego pantoflem.
- Ja nigdy nie kłamię, pomimo długiego przebywania z marginesem nie nabrałem złych nawyków. Chociaż ... błeee... – brzydko i przeciągle beknęło, wiedząc jak bardzo nadęta jędza, brzydzi się tego rodzaju odgłosami – może jednak kilka przyswoiłem – dodało złośliwie i zgasło.
Kobieta postanowiła natychmiast sprawdzić tą niespodziewaną nowinę. Wiedziała, że zwierciadło zawsze mówiło prawdę, taka była jego rola. Wysłała więc dwóch zaufanych ludzi na przeszpiegi, którzy wrócili po kilku dniach z zaskakującymi informacjami. Okazało się, że Grucha ją bezczelnie oszukał. Fabian mieszkał z jakimiś drwalkami w pobliżu tartaku i podobno miał się zadziwiająco dobrze. Dziewczęta o wyglądzie gladiatorek stanowiły niezłą ochronę. Usiadła i zaczęła się zastanawiać jak tu wybrnąć z tej sytuacji. Teraz musiała się pasierba pozbyć jak najszybciej, zanim inni dowiedzą się o całej sprawie. Postanowiła tym razem sama wszystkiego dopilnować. Była niezłą zielarką i wybornie znała się na truciznach. Przygotowała więc koszyk zatrutych jabłek, ale zrobiła to tak sprytnie, że jad był tylko po jednej stronie, po drugiej owoc był jadalny. Teraz wystarczyło tylko zmienić nie do poznania wygląd i była gotowa do drogi.
***
   Rokita długo czekał na Fabiana na tarasie i miał nadzieję, że zdoła się z nim zobaczyć jeszcze tej nocy, ale niestety śliczny Śnieżek nie pojawił się już więcej. Tłumaczenia Magdaleny wydały mu się podejrzane, bo właściwie kiedy on niby zdążył ten list napisać. Zamyślony wrócił do domu. Każdego dnia posyłał chłopakowi piękny bukiet kwiatów, który niestety wracał bez słowa odpowiedzi. Nie potrafił go zapomnieć, cały czas miał przed oczami jego smukłą sylwetkę i pełne ciepła, błękitne oczy. Zapadł mu głęboko w duszę, więc postanowił  dać temu kiełkującemu uczuciu szansę. Od wielu lat był bardzo samotny, uparcie odmawiał zawarcia z kimkolwiek jakiś bliższych więzi. Dopiero ten drobny chłopak, obudził w nim chęć otworzenia swojego serca na drugą osobę. Zapragnął lepiej go poznać, wziąć w ramiona, chciał się nim opiekować i bronić przed całym światem. Sam się dziwił, że w tak krótkim czasie zdołał w nim obudzić tyle emocji. Próbował się dowiedzieć, gdzie zniknął chłopak, ale nikt nie umiał mu odpowiedzieć na to pytanie. Kazał więc jednemu ze swoich ludzi ukraść list, który na przyjęciu urodzinowym pokazywała Magdalena. Po analizie wydało się, że jest podrobiony. Po dokonaniu małego śledztwa okazało się, że macocha nie cierpi swojego pasierba i chętnie by się go pozbyła. Fabiana nie było już od tygodnia i zaczął się denerwować. Przyszło mu do głowy, że przewrotna kobieta dla pieniędzy, mogła mu coś zrobić, bo przecież chłopak nie miał innych krewnych i w razie jego śmierci chciwa piękność odziedziczyłaby dosłownie wszystko. Rozesłał na wszystkie strony szpiegów, a sam objeżdżał konno okolicę w nadziei trafienia na jakiś ślad Fabiana.
  Pewnego letniego popołudnia zgłębił się bardziej niż zwykle w las i nagle między drzewami błysnęło mu, nigdy wcześniej niewidziane jeziorko. Zaciekawiony podjechał bliżej, a jego oczom ukazał się widok jak z sennych marzeń. Nagi Fabian z wysoko upiętymi czarnymi włosami wchodził właśnie do wody. Słoneczko złociło jaśminowy aksamit jego skóry i rysowało ogniste wzory na krągłych pośladkach. Kołysały się kusząco przy każdym kroku, nieświadomie uwodząc ukrytego pośród liści ostrężyn czarta i mącąc mu zmysły.
Jerzy momentalnie zrobił się twardy jak skała. Oddychał głęboko, usiłując zapanować nad ogarniającym go szaleństwem. Nie potrafił niestety odwrócić wzroku. Stał za krzakiem i patrzył się szeroko rozwartymi oczami jak jakiś małolat, który po raz pierwszy widzi nagie ciało.
Śnieżek usiadł przodem do niego w płytkiej wodzie i zaczął się myć, chichocząc od czasu do czasu i odganiając psa, który się na niego otrząsnął. Jerzy, który dopiero teraz zauważył potężne bydlę, przesunął się i ustawił pod wiatr. Nie spuszczał wzroku z chłopaka. Smukła dłoń przesunęła się z szyi na ładnie umięśnioną klatkę piersiową. Krople wody mieniły się niczym diamenciki, łączyły w strumyczki, które spływały na płaski brzuch i ginęły w krętych włosach poniżej. Na myśl o tym co może się tam znajdować, Rokita westchnął głośno i zatkał sobie usta dłonią. Niestety nie dość szybko. Zwierzak natychmiast podniósł głowę, zaczął węszyć, po czym krótko zaszczekał, a przestraszony Fabian wszedł głębiej w jeziorko. Widząc, że chłopak oddala się niebezpiecznie od brzegu Rokita westchnął ciężko nad swoją głupotą i wyszedł zza krzaka.
- Śnieżku to tylko ja, wyjdź proszę. Odwrócę się i przyrzekam, że nie będę patrzył. Słowo honoru – mężczyzna podniósł rękę do góry.
- Pewnie już zobaczyłeś co chciałeś – mruknął chłopak pod nosem, cały czerwony na buzi. Szybko wyskoczył z wody, wytarł się zabranym z domu ręcznikiem, nałożył jeansy i podkoszulek.
- Już? – zapytał po chwili Jerzy.
- Na dobrą sprawę, to powinieneś tak za karę zostać. Podglądałeś mnie prawda? – zapytał Śnieżek oskarżycielsko.
- No… właściwie… - zmieszał się Rokita i przestąpił z nogi na nogę. Powoli odwrócił się i zamiast przeprosić za bezczelność, zagapił się ponownie niezbyt przytomnym wzrokiem na czarne jak noc pasma włosów, które Fabian właśnie cierpliwie rozczesywał. Były tak ciemne, że wydawały się pochłaniać światło. Słodkie rumieńce na twarzy chłopaka dodawały mu jeszcze uroku. Jak we śnie mężczyzna wyciągnął rękę i pieszczotliwie dotknął jego policzków. Różowe usta rozchyliły się i pokazał się w nich koniuszek języka. Tego już było dla oszołomionego Jerzego za wiele. Jedną ręką objął zaskoczonego Śnieżka w talii i przyciągnął do siebie, a drugą zaczął gładzić jego kark we wrażliwym miejscu, tuż pod włosami. Kiedy słodko westchnął, pochylił się i delikatnie musnął jego usta swoimi spragnionymi wargami. Nie poczuł oporu, więc pogłębił pocałunek. Stali tak długą chwilę, nie mogąc się od siebie oderwać. Jerzy, zachwycony uległością tulącego się do niego chłopaka, był niczym marynarz, zwabiony przez piękną syrenę na dno oceanu, pełnego gorących, pełnych namiętności wirów. Dla Fabiana był to pierwszy kontakt z mężczyzną, który spodobał mu się od samego początku. Urzekły go zwłaszcza te stalowe, chmurne oczy z długimi, miękkimi rzęsami i dumna postawa. Nieśmiało oddawał pocałunki, nie mając pojęcia, że mruczy i zaczyna się o niego ocierać jak marcujący kocurek.
- Skarbie, musimy przestać – Jerzy z racji wieku i doświadczenia miał właśnie przebłysk rozsądku. – Inaczej twoja noc poślubna odbędzie się właśnie teraz.
- Chyba przedślubna – zaoponował całkiem przytomnie  Śnieżek. – Chwila – spojrzał zarumieniony na mężczyznę – czy ty…
- Oczywiście i mam nadzieję, że mi nie odmówisz swojej ręki – osunął się przed nim na kolana i spojrzał głęboko w oczy.
- Ale wiesz, jest jeszcze ta sprawa z macochą. Nie chcę cię w to mieszać – zasmucił się chłopak.
- Powiedz tylko tak, a z tą cała Magdaleną sobie poradzimy. Nie sądzisz, że we dwójkę lepiej nam pójdzie? – niepoprawny Jerzy, aby go zachęcić uniósł nieco koszulkę i pocałował opalony brzuch.
- Och… - pisnął zaskoczony Fabian. – Wiesz, że to podpada pod przekupstwo w celu uzyskania korzyści?
- A skutkuje? – zapytał rozbawiony mężczyzna i zsunął usta nieco niżej.
- Aaa… tak, tak, taaak… - gdyby nie silne dłonie trzymające jego biodra, chłopak z pewnością by się osunął na trawę. Gorący oddech w pobliżu jego penisa spowodował, że ugięły się pod nim nogi.

***
   Tymczasem niemądry czworonóg, nic nie rozumiejąc z tych ludzkich przepychanek, a zaniepokojony odgłosami jakie wydawał jego ukochany pańcio, pobiegł po pomoc do domku siedmiu sióstr. Tak długo skakał, szczekał i skomlał, aż zrozumiały, że dzieje się coś niezwykłego. Znały historię Śnieżka i Magdaleny, więc przestraszyły się, że chłopaka ktoś zaatakował, być może nawet zabójcy nasłani na niego przez macochę. Każda złapała co miała pod ręką i pognały w las jak siedem furii. Trafiły akurat na scenę oświadczyn. Biedny, niczego się niespodziewający Jerzy, został jednym ciosem powalony na ziemię i przygnieciony przez masywne ciało Gburki. Reszta dziewcząt otoczyła ich zwartym kołem.
- Przestańcie! – krzyknął przerażony Fabian, przekonany, że właśnie mordują mu ukochanego. – To mój narzeczony!
- W takim razie dlaczego trzymał cię za tyłek i próbował ugryźć w brzuch – wypaliła Nieśmiałka.
- Boo… yy… - zaczął jąkać się zmieszany Śnieżek.
- Nie wiedziałam, że jest ktoś głupszy od Chrapki – Kujonka walnęła dziewczynę w głowę. – On mu tylko robił dobrze kretynko! – Na to oświadczenie chłopak zrobił się purpurowy.
- Dobrze? W brzuch? – Nieśmiałka spojrzała na nią powątpiewająco, kompletnie nie rozumiejąc o co chodzi.
- Niech ją ktoś zabierze do domu, bo zabiję! – warknęła Gapa. – Mały nam tu za chwilę przez ciebie na zawał trzaśnie! A ty się nie patrz, tylko pierścionek wyciągaj! – trzepnęła Rokitę w plecy z siłą konia.
- Nie mam przy sobie – spojrzał na nią niepewnie mężczyzna, masując spory guz na potylicy.
- To spadaj frajerze – powiedziała groźnie Gburka i zasłoniła Śnieżka. – Towar, to ty sobie dopiero po ślubie pomacasz! Zjeżdżaj do domu po obrączki i urzędasa od tego całego małżeńskiego cyrku!
- Ale… ale… - próbował zaprotestować Śnieżek.
- Ty siedź cicho, byle komu cię nie oddamy – poparła ją Kichawa. – Aha… nie zapomnij przynieść wykazu dóbr osobistych. Mały musi mieć wszystko co najlepsze. Gołodupcowi nie pozwolimy go tknąć!

1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, oby nie udalo się Magdalence teraz dopaść Śnieżka, nasz Rokita szaleje z niepokoju i tak siostrunie chronią, ale piękny porządek tam zaprowadził...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń