wtorek, 15 października 2013

O nowym zastosowaniu dziury w płocie.

   Perigrin Tuck i Mariadok Brandybuck wracali właśnie z uroczystego obiadu jaki wyprawił w swoim domu Frodo. Byli odrobinę przejedzeni, wino szumiało im w głowach, więc postanowili się przejść. Prawdę mówiąc po obejrzeniu kilku obrazków ze starej księgi Bilba mieli ochotę wypróbować widziane w niej pozycje. Nigdy wcześniej by nie pomyśleli, że ten stary podróżnik czytywał przed snem coś takiego. Słońce zaczęło już powoli zachodzić. Pogoda była piękna, wiał ciepły letni wietrzyk. Doszli właśnie do solidnego, drewnianego płotu otaczającego dom Meriego, kiedy usłyszeli cichy jęk. Ze zdumieniem zobaczyli, że wystaje z niego brodata głowa nieznajomego krasnoluda.
- Kim jesteś i co tu robisz? – zapytał zaskoczony Tuck.
- Nazywam się Gimli i mam sprawę do Froda. Utknąłem tu przypadkiem, czy moglibyście mi pomóc? – jego twarz tkwiła dość nisko, około metra nad ziemią.
- Spróbujemy – pokręcił głową Merry – ale nie wygląda to na łatwe zadanie. – Wspiął się na płot i zeskoczył z drugiej strony. Kompan poszedł w jego ślady. Z tej strony sytuacja wyglądała o wiele bardziej obiecująco. Zobaczyli wypięty tyłek krasnoluda w skórzanych spodniach. Jędrny, dobrze umięśniony, niesamowicie kuszący natychmiast przyciągnął wzrok obu hobbitów. Tuck nie mógł się opanować, podszedł bliżej i zacisną drobne dłonie na jednej z półkul.
- Ej, co wy tam robicie? – krzyknął zaskoczony Gimli, usiłując uciec z tyłkiem w bok, ale ze zrozumiałych względów nie mógł tego zrobić.
- Ja tylko sprawdzałem, czy przepchniemy cię przez tę dziurę – odpowiedział niewinnym głosikiem Pipin.
- Ty mi tu bajek nie opowiadaj i trzymaj się z daleka od moich pośladków. Macie pomóc mi przepchnąć głowę, a nie dupę – rozeźlił się krasnolud.  Mery chwycił kompana za rękę i odciągnął na bok. Zaczął mu z przejęciem szeptać do ucha co chwilę spoglądając na tyłek Gimli, który kręcił nim na wszystkie strony, usiłując się uwolnić.
- Byłeś kiedyś z krasnoludem? Może spróbujemy? Jestem twardy ja skała po obejrzeniu tych obrazków – wyciągnął rękę i zacisnął ją na kroczu przyjaciela, widzę, że ty też masz podobny problem.
- Co tak szepczecie małe diabły? Spiskujecie za moimi plecami? – zapytał mężczyzna zaniepokojony przedłużającą się ciszą.
- Nie denerwuj się – zaczął ostrożnie Pipin – pomożemy ci, ale nie za darmo. Przysługa za przysługę – znacząco dotknął klamry od paska krasnoluda. – Jesteśmy napaleni, a z Merry tego robił nie będę, to tak jakbym przespał się z bratem. Jesteśmy nieduzi, więc dla ciebie to żaden problem. My sobie ulżymy, a ty będziesz wolny. Przemyśl to!
- A jak się nie zgodzę? – zastanawiał się głośno Gimli.
- To i tak cię przelecimy, tylko bez twojej zgody, a potem zostawiamy. Może znajdzie się ktoś litościwy i cię uwolni, chociaż ja bym na to nie liczył.
- Masz rację kumplu – przytaknął mu Merry. - Za trzy godziny zamykają karczmę i tłum podpitych balowiczów będzie tędy wracał do domu. Ciekawe ilu z nich też spodoba się twój czarujący tyłek – klepnął poufale okrągły pośladek.
- Dobrze, już z dobrze tylko sprawcie się szybko i nikomu ani słowa – mruknął w końcu krasnolud. Hobbitom nie trzeba było tego dwa razy powtarzać, zwinne paluszki szybko uporały się ze spodniami i bielizną mężczyzny. Teraz zaczęły obmacywać i oglądać dokładnie swoją zdobycz.
- Dupcia pierwsza klasa, ciekawe jak tam z przodu? – Pipin wlazł między uda mężczyzny u siadł twarzą do jego przyrodzenia. Badał samymi czubkami palców jak jakiś rzadki okaz motyla. Gimli  oddychał coraz szybciej, nie spodziewał się ataku od tej strony. Poruszył się niespokojnie, bojąc się co tym niecnotom przyjdzie jeszcze do głowy. – Jest ogromny i ciągle rośnie, rozerwał by nas nim na strzępy – stwierdził wesoło hobbit i polizał zaczerwieniony czubek penisa sterczący tuż przed jego nosem.
- Dobra ty go trochę pomiziaj, będzie bardziej chętny do współpracy, a ja przygotuję nam drogę do nieba – odezwał się nieco ochryple Merry i wyciągnął z kieszeni pudełko z maścią rozgrzewającą, którą Bilbo dał mu dla babci. Zaczął ją wcierać ostrożnie w szparę miedzy pośladkami krasnoluda. Gimli najpierw podskoczył, czując niezwykłe mrowienie i ciepło. Ale gdy mały, ciekawski paluszek wślizgnął się do środka i zaczął harcować w jego wnętrzu wypiął się tylko mocniej i tylko coraz głośniej wzdychał. Jak na jego gust ta zabawa jego dziurką i jajami trwała zbyt długo. W końcu zniecierpliwiony wrzasnął.
- Długo się tak macie zamiar wygłupiać? Brać się chłopaki do porządnej roboty! – Na to oświadczenie oba hobbisty poderwały się na równe nogi i wyciągnęły swój gotowy już do akcji sprzęt. Niestety w tym momencie doszło między nimi do spięcia. Każdy z nich ledwo już nad sobą panował, nikt nie chciał ustąpić pierwszeństwa. Przepychając się ruszyli razem do ataku i jakimś cudem udało im się wepchnąć oba penisy do ciasnej szpary krasnoluda. Mężczyźnie aż oczy wyszły na wierzch z wrażenia. Jęknął głośno z zachwytu i wypiął się jeszcze bardziej. Jeszcze nikt go tak ściśle nie wypełnił. Nie mógł uwierzyć, że te drobne stworzenia dysponują takim porządnym sprzętem. Teraz zaczęli się poruszać w zgodnym rytmie, a dwie małe dłonie zacisnęły się mocno na członku mężczyzny, dostarczając dodatkowych wrażeń. Po chwili wszyscy wydawali głośnie okrzyki rozkoszy, a nieszczęsny płot skrzypiał i trząsł się, jakby wiał najprawdziwszy huragan. Sprytne hobbity szybko zorientowały się pod jakim kątem mają uderzać, by dostarczyć mężczyźnie jak największej przyjemności. Ich ruchy były coraz mocniejsze i szybsze. Wreszcie doszli krzycząc z całych sił i z pewnością słyszało ich co najmniej pół wioski. Zapamiętali się w namiętności tak bardzo, że nie usłyszeli ostrzegawczego trzasku pękającego drewna. Belka w której uwięziony był Gimli rozleciała się na kawałki i osłabiony przeżytym właśnie orgazmem krasnolud poleciał do przodu lądując na brzuchu. Tymczasem dwa zwinne hobbisty odskoczyły do tyłu i wylądowały w miękkiej trawie. Szybko podciągnęły spodnie i pognały na przełaj przez las, bojąc się zemsty potężnego wojownika jakim był słynny krasnolud. Mężczyzna powoli pozbierał się z ziemi, ubrał się, rozglądając bacznie dookoła za żartownisiami. Ci byli już jednak bardzo daleko, te maluchy potrafiły być bardzo szybkie jeśli to było konieczne.
I tak rozeszła się pogłoska wśród krasnoludów, że hobbisty choć niewielki wzrostem mają naprawdę porządne wyposażenie i nie należy w żadnym wypadku ich lekceważyć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz