wtorek, 15 października 2013

Śnieżek I

To oczywiście moja wersja bajki o Śnieżce. Fabian, syn miejscowego potentata papieru toaletowego i wina, marzy o wysokim, dobrze zbudowanym blondynie. Ogromnie znudzony Jerzy pragnie w życiu jakiejś odmiany. Macie tutaj także energiczną gosposię z dużym biustem, skruszonego bandytę, sfochane czarodziejskie zwierciadło, chciwą Magdalenę i siedem … J doczytajcie sobie sami.
   
   Za górami, za lasami i małą rzeką, gdzieś w środkowej Europie, w kraju zwanym Polską stał piękny pałac otoczony rozległymi  sadami. Niedaleko niego na horyzoncie widać było kominy dwóch dużych fabryk. Mieszkał w nim król papieru toaletowego i wina jabłkowego, zwanego popularnie mózgotrzepem wraz ze swoim synem Fabianem. Młody książę, (w końcu był synem władcy prawda?), słyną na całą okolicę, że swojej niezwykłej urody. Chodziły słuchy, że zmarła królowa, znana modnisia oglądająca z zapałem azjatyckie dramy, zawarła nieczysty pakt z samym diabłem Rokitą na Łysej Górze. Upuściła w czasie pełni o północy, trochę krwi z serdecznego palca na śnieg i wypowiedziała zaklęcie:
,, Chcę mieć córkę białą jak śnieg, rumianą jak krew, o włosach czarnych jak heban”
A że była pod wpływem miejscowego winka, musiała coś pokręcić, bo zamiast córki urodził się syn. Delikatny i kruchy jak dziewczynka, ze skłonnościami do wysokich, dobrze zbudowanych blondynów. W dodatku wielbiciel wszelkich prac ręcznych, z zapałem tkał wzorzyste kobierce i ozdabiał nimi ściany swojej siedziby. Lubił też gotować i od dziecka więcej czasu spędzał w kuchni, niż w pałacowych komnatach. Pedantyczny z natury, umiał wysprzątać  swój pokój lepiej i szybciej niż niejedna doświadczona pokojowa. Jednym słowem piękny Fabian od najmłodszych lat, przygotowywał się do roli idealnej żony, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Po śmierci matki, o której mówiono, że zginęła w podejrzanych okolicznościach i na pewno porwał ją diabeł, ponieważ nie dotrzymała paktu, będąc dopiero nastolatkiem, wszedł w rolę pani domu i sprawnie zarządzał pałacem. Przez jakiś czas żyli z ojcem w przysłowiowej bajce i ptasiego mleka im nie brakowało.
   Niestety król, jak to mężczyzna, bardzo szybko wpadł w ramiona ambitnej awanturnicy Magdaleny. Sprytna kobieta od razu się zorientowała, że był idealną zdobyczą. Bogaty, posunięty w latach i samotny, a jego jedynym krewnym był nieletni syn. Odbyło się huczne weselisko, a nasz Fabian, zwany też Śnieżkiem z powodu niezwykłej białej karnacji, został wysłany do szkoły z internatem w Szwajcarii, co oczywiście było pomysłem macochy. Wrócił dopiero po kilku latach na pogrzeb ojca.
   Minęło parę miesięcy żałoby i wdowa szybko się zorientowała, że dopóki pasierb będzie w pałacu nie ma szans na przejęcie jego majątku. Służba i pracownicy fabryk bardzo lubili i cenili księcia. Donosili mu o każdym jej posunięciu. Czarę goryczy przelała jednak nie kwestia pieniędzy, a sprawa tytułu miejscowej królowej urody i wdzięku. A wszystko zaczęło się od balu na którym miała zamiar upokorzyć Śnieżka.
Magdalena była bardzo piękna kobietą i miała na tym punkcie prawdziwą obsesję. Codziennie rozmawiała z czarodziejskim zwierciadłem, które jak młoda dziewczyna dostała od miejscowej wiedźmy, na temat swojego wyglądu:
- Zwierciadełko, zwierciadełko powiedz przecie, kto jest najseksowniejszy w powiecie?
- Jaśniejesz królowo jak gwiazda na niebie, nie ma tutaj nikogo seksowniejszego od ciebie – przez lata niezmiennie odpowiadało zwierciadło. To ją uszczęśliwiało o wiele bardziej, niż miliony na koncie zostawione jej przez zmarłego małżonka.
Uknuła paskudny plan w celu ośmieszenia Fabiana, chciała by stracił autorytet i poparcie zarządu oraz swoich pracowników. Najpierw wciągnęła go w niemądry zakład, a ponieważ oczywiście go przegrał pod słowem honoru musiał spełnić jeden rozkaz Magdaleny. Na godzinę przed rozpoczęciem się urodzinowego balu księcia wkroczyła do jego komnaty.
- Dobry wieczór – ukłonił się grzecznie Śnieżek, który mimo, że nie lubił macochy nigdy nie zapominał o dobrym wychowaniu.
- Przyszłam odebrać od ciebie dług. Moim życzeniem jest, byś na dzisiejszym przyjęciu wystąpił w sukience – uśmiechnęła się do niego złośliwie.
- Co takiego?! – krzyknął zaskoczony książę i wytrzeszczył na nią błękitne oczęta.
- Przysiągłeś na swój honor, więc mam nadzieję, że dotrzymasz słowa – skrzywiła szkarłatne usta.
- Ale… ale…  – zaczął jąkać się zmieszany chłopak. Macocha jednak już go nie słuchała, z tryumfującą mina wyszła z pokoju, głośno trzaskając drzwiami. – Nastusiu, co ja teraz zrobię? – zwrócił się do swojej piastunki, która drzemała właśnie w fotelu niezauważona przez Magdalenę. – Jeśli tam nie pójdę, goście pomyślą, że ich zlekceważyłem. A jeżeli pójdę, wyglądając jak idiota, będą się ze mnie śmiać do końca życia.
- Nie martw się dziecko, królowa niby taka sprytna, a tym razem strzeliła sobie samobója – odezwała się spokojnie kobieta, oddana fanka Lewandowskiego, poprawiając obfity biust. – Chodźmy do starej sypialni twojej matki. Król kazał ją opieczętować, ale ja mam klucz. Jest tam wystarczająco wiele wytwornych sukien, a ostatnio moda się wraca. Na pewno któraś będzie na ciebie dobra – odparła, lustrując smukłą sylwetkę chłopca. Nie był wysoki, za to zgrabny i umięśniony niczym akrobata, co zawdzięczał zamiłowaniu do jazdy konnej. Czarne, długie do pasa włosy opadały na proste jak trzcina plecy, a błękitne jak letnie niebo oczy lśniły w blasku lamp. Nie zdawał sobie zbytnio sprawy ze swojej urody i piorunującego wrażenia, jakie wywierała na innych. Śnieżek był bardzo skromną osóbką mimo, że wychował się w tak bogatej i poważanej rodzinie. Zajęty od rana do wieczora nie zwracał nigdy uwagi na komplementy i ścigające go, otumanione jego olśniewającym wyglądem, spojrzenia.
Piastunka ubrała go w niebieską, zwiewną sukienkę przed kolano, podkreślającą kolor jego oczu oraz szczupłą talię. Falowała wokół bioder raz po raz opinając się na krągłych pośladkach. Do tego pantofle na niewielkim obcasiku i srebrna biżuteria z kryształkami Swarovskiego, rzucającymi świetlne refleksy na jego kremową skórę bez jednej skazy. Rozpuściła jeszcze jego krucze włosy i czesała je, aż nabrały jedwabistego połysku. Wpięła za lewym uchem herbacianą różę i nasz Śnieżek był już gotowy. Pchnęła chłopaka przed duże lustro, które obejmowało jego sylwetkę od stóp do głów. Zamrugał długimi rzęsami nie mogąc uwierzyć w swoją przemianę.
- Jesteś bardzo podobny do swojej matki kwiatuszku – uśmiechnęła się do niego ciepło kobieta. – Mogę się też założyć, że nikt nie będzie z ciebie kpił.
- Wyglądam dziwnie, ale naprawdę ładnie. Szkoda, że nie jestem dziewczyną. Mógłbym poderwać wtedy jakiegoś przystojniaka – westchną ciężko Fabian.
- Nie sądzę żebyś z tym – tu klepnęła go w tyłek i tym – dotknęła jego oczu – miał jakiś problem.
- Nastusiu… jesteś niemożliwa… - wymamrotał zmieszany chłopak i zaczerwienił się po same uszy. – Skoro to takie proste, to dlaczego w takim razie ty, nie wyszłaś ponownie za mąż? – odgryzł się natychmiast.
- Bo ja, drogie dziecko potrzebuję prawdziwego chłopa, a po tym pałacu plątają się jedynie forsiaste wymoczki – wypięła do przodu bujną pierś. – Coś takiego nie jest dla byle kogo!
***
   Tymczasem w zamku na Łysej Górze diabeł Rokita nudził się niemiłosiernie. Nic go już nie bawiło, ani popijawy z przyjaciółmi, ani podrywanie turystek przybywających tłumnie w tę okolicę, ani nawet strasznie adeptów czarnej magii, próbujących o północy rzucać tu zaklęcia. Duszyczki były teraz tak łatwe do zdobycia, że nie musiał się prawie wcale wysilać. Ostatnio, żeby się odrobinę rozerwać,  poszedł nawet do kina, chociaż nie lubił tych nowomodnych wynalazków. Film mu się nie spodobał, za to miał okazję napatrzyć się na przytulone do siebie pary kochanków. Wyglądało na to, że dobrze się bawią w swoim towarzystwie, choć trzymali się tylko za ręce. Nie rozumiał tego, dla niego liczył się zawsze szybki seks. Co mogło być ciekawego w takim dziecinnym zachowaniu? Miał wrażenie, że ma przed sobą przedszkolaki. Wyjadali sobie nawzajem popcorn, pili z jednego kubka i śmiali się z byle czego. Prychną zdegustowany. Jednak w sercu lub w miejscu gdzie ono powinno być poczuł jakieś nieprzyjemne ukłucie. Jakąś nutkę tęsknoty za czymś, czego nigdy nie zaznał.
   W drodze powrotnej kupił miejscową gazetę i w Kronice Towarzyskiej zobaczył interesujące ogłoszenie.
,, 18 lipca w sobotę odbędzie się bal urodzinowy Fabiana Papierskiego na który zostali zaproszeni wszyscy okoliczni prominenci. Jutro otrzymają państwo dokładną relację z tego doniosłego wydarzenia”
Przypomniał sobie kontrakt jaki zawarł z matką chłopaka. Wywiązał się ze swojej części umowy. Niestety nie otrzymał stosownej zapłaty, bo kobieta niespodziewanie zginęła w nieszczęśliwym wypadku. Pomyślał, że może warto by było wkręcić się na imprezę i spróbować wyegzekwować cokolwiek od jej syna. Zawsze to coś nowego w tym szarym, monotonnym życiu. Nie widział Fabiana od dnia narodzin, kiedy to przyszedł sprawdzić czy zaklęcie odpowiednio podziałało. Był tak słodkim brzdącem, że na jego widok zrobiło mu się niedobrze.
   W sobotę wystroił się więc w elegancki, szyty na miarę garnitur, założył krawat w srebrne prążki i udał się do pałacu Papierskich. Kiedy lokaj poprosił go o zaproszenie zmierzył mężczyznę tak wyniosłym spojrzeniem, że natychmiast wycofał się w popłochu, nie chcąc zrażać do siebie najwyraźniej jakiegoś ważnego gościa. Po wejściu na salę został natychmiast obstąpiony przez wianuszek pań, zachwyconych jego złotymi włosami, rosłą sylwetką i widocznymi przez materiał marynarki sporymi muskułami. Trzeba wam bowiem wiedzieć, że Rokita był jednym z najprzystojniejszych czartów w Piekle i dzięki swojemu wyglądowi uwiódł niejedną naiwną duszyczkę. Wszyscy goście niecierpliwie czekali na pojawienie się pana domu, popijając smaczne drinki. W końcu na schodach pojawił się sam książę, eskortowany przez swoją macochę. Na jego widok wszyscy pootwierali szeroko oczy. Wyglądał po prostu zjawiskowo. Niejednemu ślina napłynęła do ust, parę osób oblizało się w jednoznaczny sposób, a Rokita głośno przełkną kulę, która właśnie utknęła mu w gardle. Nikt nie potrafił oderwać  wzroku od chłopaka.
To była ta mała, rumiana, pulchna kuleczka, która przed laty patrzyła na niego mętnymi ślepkami? - Pomyślał zauroczony czart. Gdy materiał sukienki opiął się na zgrabnym tyłku Fabiana, miał ochotę zawyć do księżyca, jak podniecony wilk w samym środku rui. Nie miał pojęcia co go opętało, bo nigdy się tak nie czuł. Rozległy się pierwsze dźwięki walca. Sprytnie przepchnął się przed potencjalnych rywali i skłonił się przed gospodarzem.
- Mogę prosić? – wyciągnął do niego rękę. Chłopak bez słowa wsunął w nią swoją drobną dłoń. Nieznajomy spodobał  mu się od pierwszego wejrzenia, chociaż niebezpieczne błyski w stalowych oczach dały mu do myślenia. Ufnie pozwolił by zamknęły się wokół niego jego silne ramiona. Już po chwili wirował w nich niczym prawdziwy płatek śniegu, lekki i delikatny jak poranna mgła. Wkrótce dołączyły do nich inne pary. Rokita wdychał słodki zapach Fabiana i dosłownie się nim upajał. Nigdy wcześniej nie pociągali go tacy niewinni chłopcy, wolał doświadczonych partnerów, którzy wiedzieli czego chcą. Ten mały czarnowłosy elf był najwidoczniej jakimś wyjątkiem. Przytulił go mocniej do siebie, tak że czuł każdy najmniejszy ruch tego smukłego ciała. Obserwował słodkie rumieńce, które pojawiły się na szczupłej buzi i zaczął snuć dalekosiężne plany.
   Tymczasem pani Magdalena stała na uboczu w dobrym punkcie widokowym. Obserwowała całą sytuację ze zmarszczonymi brwiami. Wkraczając do sali balowej była pewna zwycięstwa. Już widziała oczami wyobraźni jak Śnieżek umyka, umierając ze wstydu do swojej komnaty, a goście śmieją się drwiąco i pokazują go sobie nawzajem palcami. Nic takiego jednak się nie stało. Okazało się, że zamiast pognębić pasierba zrobiła mu sporą przysługę. Wszyscy byli nim zachwyceni. Nie zdając sobie z tego sprawy wystawiła go na tzw. rynku małżeńskim i teraz będzie jeszcze musiała  pewnie wysłuchiwać miłosnych serenad pod oknami pałacu. Drżącą ze złości ręką potarła czoło i rozmazała sobie perfekcyjny makijaż. Udała się więc do swojej komnaty, żeby go poprawić. Nie mogła się powstrzymać i odsłoniła swoje ukochane zwierciadło. Zadała to pytanie co zwykle, licząc, że przynajmniej ono poprawi jej dzisiaj humor:
- Zwierciadełko, zwierciadełko powiedz przecie, kto jest najseksowniejszy w powiecie?
- Tyś piękna królowo jak gwiazda na niebie, ale twój pasierb Śnieżek o wiele seksowniejszy od ciebie – odpaliło lustro, złe, że się je budzi o tej porze.
- Co taaakiegoo?! – wrzasnęła Magdalena i niewiele myśląc rzuciła w nie trzymaną w ręce puderniczką. Szklana tafla pokazała jej język zatrzeszczała, zamigotała i zgasła. Służba służbą, ale fochów tej przeterminowanej piękności nie miała zamiaru znosić. – To niemożliwe! –miotała się po sypialni gestykulując jak szalona. – Muszę się pozbyć tego bachora! – Złapała za telefon i zadzwoniła po znajomego gangstera od mokrej roboty. Była dobrze znana w tych kręgach, więc ze znalezieniem odpowiedniej osoby nie miała żadnego kłopotu. Już po kwadransie przybył uzbrojony po zęby, wielki wytatuowany drab.
- Antoni Grucha – przedstawił się szarmancko. - Kogo mam sprzątnąć? – zapytał rzeczowo i wyszczerzył w drapieżnym uśmiechu szczerbate zęby. Ostatnia dyskusja z kumplami na temat zalet klubów piłkarskich wymknęła się nieco spod kontroli.
- Mojego pasierba Fabiana, a na dowód przynieś mi jego serce. Wtedy dostaniesz zapłatę! – odezwała się wyniośle kobieta i lekceważącym gestem kazała mu wyjść, nie raczywszy go obdarzyć nawet jednym spojrzeniem. W jej mniemaniu taki prostak był niegodny uwagi. Miał zrobić swoje i się wynieść. Popełniała tym samym błąd wielu bogaczy. Nie doceniła swojego pracownika i musiała za swoja głupotę słono zapłacić, ale nie uprzedzajmy faktów.


KONIEC CZĘŚCI I

5 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, niekoniecznie. W takim razie dlaczego syn królowej Elżbiety to książę Karol, a nie królewicz Karol? To dziedziczenie tytułów jest chyba bardziej skomplikowane niż myślisz. :))

      Usuń
  2. Wiem, że nieco bardzo późno, ale syn króla to królewicz, a nie książę. Książę to syn księcia ;c; *to mnie zawsze tak wqrfja*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka, hejeczka,
    no no cudowna przeróbka tej bajki... Rokita to wpadł po uszy już... rozbawił mnie diabeł który się nudzi, och czyżby Antoni Gruszka znajdzie w postaci piastunki księcia swą ukochaną...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń