piątek, 18 października 2013

Król Drozdobrody IV

   Kiedy Kacper otworzył zaspane oczy. Ze zdumieniem stwierdził, że znajduje się w małżeńskim łożu, a nogami i rękami niczym bluszcz, oplata Przemka. Na myśl o tym, co się wydarzyło poprzedniej nocy oblał się ciemnym rumieńcem. Teraz już nie było odwrotu, ślub się uprawomocnił i zostaną ze sobą już na zawsze. Ta myśl wcale nie wydała mu się taka zła. Przytulił policzek do ciepłego torsu swojego mężczyzny. Musiał coś wykombinować, żeby żyło im się nieco dostatniej. Doskonale wiedział, że tylko najlepsi bardowie dobrze zarabiali. Taki przeciętny muzyk zazwyczaj ledwo wiązał koniec z końcem. Jego wzrok padł na kosz, pełen butelek z olejem. A gdyby tak…
- Co ty się tak wiercisz? Śpij, jeszcze wcześnie. – Silne ramię objęło go w talii, został odwrócony niczym kukiełka i uśmiechnięty szeroko Przemko wpił mu się w usta.
- Mhm… - zdołał jedynie wymruczeć chłopak, kiedy duże dłonie zacisnęły się na jego nagim tyłku. Nie miał pojęcia jak to się działo, ale wystarczało jedno spojrzenie, czy delikatne muśnięcie palców tego mężczyzny, a on już topił się niczym rozgrzane masło.
- Byłeś wczoraj taki słodki, tuliłeś się do mnie niczym kociak – szeptał mu do ucha bard, pieszcząc ustami jego tors. – Musiałem cię zanieść do domu, bo objąłeś mnie za szyję i nie chciałeś puścić – zachichotał. – Zasnąłeś jak tylko położyłeś mi głowę na ramieniu. Musimy się częściej kochać, jesteś potem niesamowicie uroczy i zgodny. – Przygryzł ostrożnie ucho wiercącego się Kacpra i włożył mu język do środka.
- Masz wyjątkowo barwne sny! – Chłopak wyplątał się stanowczo z ciepłych ramion. – Niczego takiego sobie nie przypominam! – Sięgnął po spodnie i koszulę. Ten drań robił się niesamowicie pewny siebie. Ubrał się, wstał, a potem z cichym sykiem opadł z powrotem na łóżko. – Nie mogłeś być delikatniejszy?! – Skrzywił się i pomasował pośladki. W środku piekło go niemiłosiernie.
- Wiesz skarbie, jak ktoś tak namiętnie jęczy i kręci kusząco kuperkiem, to naprawdę trudno o opanowanie. – Roześmiał się Przemko, po czym bez skrępowania, całkowicie nagi wstał z łóżka. Stanął naprzeciwko męża, który natychmiast zarumienił się i zawstydzony ukrył twarz w dłoniach.
- Ubierz się!  Jak można tak paradować, z tym czymś na wierzchu! -  Członek barda prężył się dumnie tuż przed jego nosem.
- Wczoraj ci się podobał, nawet krzyczałeś jeszcze, a potem mocniej – popatrzył rozbawiony na zmieszanego Kacpra.
- Nie będę z tobą gadać! – Chłopak zerwał się i uciekł z pokoju. Uważał, że wstrętny Przemko robił to specjalnie. Najwyraźniej miał niezłą zabawę, kiedy on palił buraka. Poszedł do oborki oporządzić zwierzaki. Po powrocie miał już obmyślony plan działania. Zaczekał, aż mąż pójdzie swoim zwyczajem do karczmy, a następnie założył uprząż Gryzakowi. Załadował na niego dwa kosze z butelkami wypełnionymi olejem. Sam ubrał się w swoją najlepszą koszulę i dopasowane, lniane spodnie. Związał wstążką pod kolor oczu, włosy i ruszył do miasteczka. Postanowił spróbować szczęścia w handlu.
***
   Przybył wystarczająco wcześnie, by zająć dobre miejsce. Kupcy oraz wieśniacy dopiero zaczęli się zjeżdżać i rozkładać swoje towary. Zapłacił placowe, z pieniędzy, które na czarną godzinę wcisnęła mu służka, po czym ustawił koszyki z olejem. Z każdą minutą ruch wzmagał się coraz bardziej. Bardzo szybko się okazało, że Gryzak stanowi nieocenioną pomoc w handlu. Ludzie zaciekawieni nieznajomym, przystojnym kupcem podchodzili i witali się, zasypywali dziesiątkami pytań. Zagadywali, flirtowali z nim, czasem ktoś kupił jedną lub dwie butelki oleju. Kacper miał w takich lekkich, pełnych podtekstów rozmowach niezłą wprawę. Żartował i przekomarzał się z kupującymi, wciskając im przy okazji swój towar. Cały czas otaczał go wianuszek zauroczonych adoratorów. Jeśli jednak któryś zbliżył się zanadto, Gryzak wydawał z siebie ostrzegawczy ryk i szczerzył zęby, a temu bardziej natrętnemu dał nawet kopniaka w łydkę. Jednym słowem był z sierściucha ochroniarz co się zowie, a zadowolony chłopak nie szczędził mu pochwał i marchewki. Tak upłynął księciu prawie cały poranek. W myślach liczył zarobione pieniądze i humor mu się poprawiał z minuty na minutę.
    Tymczasem Przemko wracał właśnie na pożyczonej kobyle z karczmy do domu. Postanowił wstąpić na targ i zrobić zakupy. Już widział skrzywioną minę Kacpra na widok królika, którego przyniosł na obiad. Pewnie nie będzie wiedział co z nim zrobić. Sprytny bard wypytał wcześniej znajomą gospodynię jak go przyrządzić. Miał zamiar sprzedać mężowi przepis za parę namiętnych całusów. Spojrzał w lewo, gdzie kłębił się niewielki tłumek. Z zaskoczeniem zobaczył pośród niego księcia, handlującego olejem. Uśmiechnięty, rozgadany wydawał się w swoim żywiole. Bard podjechał bliżej i krew się w nim zagotowała. Jakiś bezczelny szlachetka próbował umówić się z chłopakiem na randkę, a on zamiast go ostro odprawić śmiał się i mówił coś do niego po cichu. Spiął zbyt mocno ostrogami konia, nie wyhamował i roztrącił kupujących, rozbijając kilka butelek.
- Co ty wyprawiasz niezdaro?! – krzyknął rozgniewany Kacper, ale zaraz umilkł widząc rozgniewane spojrzenie męża.
- Dopiero zaczynam! – Przemko złapał bezczelnego flirciarza za spodnie, podniósł do góry i przełożył przez siodło tyłkiem do góry. – Nauczę cię, jak powinien się zachowywać porządny mąż!
- Puszczaj draniu! Ratunku! – Darł się na cały targ chłopak. Zyskał tyle, że zrobiło się niezłe zbiegowisko. Ludzie, łasi na takie awantury obserwowali ich zmagania z bezpiecznej odległości. Darmowa rozrywka w monotonnym życiu zawsze była mile widziana.
- Ja ci dam drania! – Na wypiętą pupę spadł pierwszy, solidny klaps. – To za powłóczyste spojrzenia! – Rozległo się donośne pacnięcie. – A to za każdy uśmiech jaki posłałeś!
- Nie daj się mały! – Rozległy się z tłumu rozbawione okrzyki. – Przygarniemy cię!
- Ała…! Ty chamie jeden, będziesz spał na podłodze! – Piszczał niezbyt męsko Kacper. – Ja tu zarabiałem na chleb!
- Ja bym to nazwał inaczej! – Wymierzył następny, ale już nieco lżejszy raz.
- Możesz zapomnieć o całuskach, o innych rzeczach też! – Zagroził książę. – I to na bardzo, bardzo długi czas!
- Masz chłopie przerąbane – zarechotał tubalnie jakiś wieśniak. – W domu masz takie cudeńko, a teraz będziesz mógł się jedynie pogapić!
- No spokojnie kochanie, to był żart! – próbował załagodzić sytuację Przemko, któremu właśnie opadły emocje i zdał sobie sprawę, że zrobili z siebie widowisko. Podniósł i posadził przed sobą rozgniewanego męża. Ruszył przed siebie mając nadzieję, że chłopak po drodze nieco ochłonie.
- Zupełnie nie śmieszny! A ty jesteś ohydnym zazdrośnikiem, który robi z igły widły! – Kacper odsunął się od barda na ile pozwalało mu siodło. – Zachowałeś się jak zwykły prostak! Człowiek na poziomie powinien nad sobą panować, a nie wydzierać się na całe  miasteczko!
- Jeśli ja zrobiłem z siebie chama i prostaka, to ty łatwego chłopczyka bez zasad! – Warknął bezmyślnie dotknięty oskarżeniami Przemko. Każdy by się przecież zdenerwował jakby zobaczył swojego ukochanego podrywanego przez całe zastępy flirciarzy. Właśnie wyjechali za bramę, za nimi w niewielkiej odległości truchtał Gryzak.
- Jestem łatwy bo ci się wczoraj oddałem prawda? – Kacper spojrzał na męża i przygryzł wydatne wargi. – Jesteś taki sam jak ci wszyscy rycerze, których podsuwał mi ojciec. Nigdy więcej mnie nie dotykaj! – Usta chłopaka wygięły się w podkówkę. Zeskoczył z konia i pognał w las.
 - Wracaj! Jeszcze się zgubisz! – Wołał za nim przestraszony obrotem sprawy bard. Niczego takiego przecież nie powiedział, nawet nie przemknęło mu przez myśl. Mały głuptas, najwyraźniej uprzedzony do mężczyzn, całkowicie źle go zrozumiał. Kiedy zobaczył smutek w oczach chłopaka coś zakuło go w sercu, zrobiło mu się przykro, że tak na niego naskoczył. Musiał go odszukać jak najszybciej i przeprosić. Miał naprawdę niewyparzoną gębę, a w obecności Kacpra dziwnym trafem, kompletnie tracił opanowanie i rozsądek. Kiedy dotarł do domu, sypialnia była na głucho zamknięta, a na ławie leżała poduszka i koc. Całe popołudnie spędził na błaganiach i prośbach, ale niewiele wskórał. Książę obraził się na niego i nie miał zamiaru tak łatwo mu odpuścić. Zmartwiony Przemko zasnął dopiero nad ranem. Spał tylko godzinę i kiedy wzeszło słońce udał się na pobliską łąkę.
***

   Kacper nie czuł się wcale lepiej niż jego mąż. Przewracał się z boku na bok, a przykre słowa nadal dźwięczały mu w uszach. Jednak po kilku godzinach rozmyślań doszedł do wniosku, że może jednak zareagował zbyt gwałtownie. Nie był tak zupełnie bez winy, bo faktycznie odrobinę flirtował, ale doskonale potrafił trzymać na dystans tych zbyt nachalnych. Wiele lat użerania się z zakochanymi rycerzami na dworze ojca spowodowało, że był mistrzem tego rodzaju manipulacji. Poza tym sam też rzucił parę paskudnych uwag, a prosty człowiek jakim był bard, mógł je naprawdę źle odebrać. Zasnął twardym snem i obudził się jak słoneczko było już wysoko na niebie. Szybko się ubrał i ruszył do kuchni. Żołądek głośno upominał się o swoje prawa, w końcu wczoraj poszedł spać bez kolacji. Otworzył drzwi i zatrzymał się w progu nie wierząc własnym oczom. Całe pomieszczenie tonęło w kwiatach. Nie tylko stały poukładane w bukiety na stole i szafkach, ale również pokrywały pachnącym , barwnym kobiercem cała podłogę. W koszyku na haftowanym, biały obrusie stał koszyczek pełen gorących bułeczek i ciasta oraz dzbanek ze świeżo zaparzoną kawą. Bard nieźle się napracował, musiał wstać zaraz o świcie. Kacprowi zrobiło się ciepło na sercu, mimowolnie się uśmiechnął na widok zatroskanej twarzy męża.
- Przepraszam, trochę mnie poniosło – Przemko podszedł do chłopaka, a potem ujął jego dłonie i gorąco ucałował. – Byłem z tobą ponieważ cię kocham, ciągle o tobie myślę i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. I masz rację, wczoraj zazdrość odebrała mi rozsadek. Wybacz, postaram się lepiej nad sobą panować – mówił cicho, patrząc mu czule w oczy.
- Ja też cię przepraszam, wiem że jesteś wrażliwym i ciepłym człowiekiem, inaczej nigdy nie pozwoliłbym ci się do siebie zbliżyć. - Przytulił się do mężczyzny, który natychmiast objął go mocno ramionami. – Zaufaj mi, doskonale znam granice, poza które nie mogę się posunąć – szepnął mu do ucha.
   Ten dzień spędzili razem, nie rozstając się nawet na chwilę. Bard nie poszedł do pracy tylko pomagał Kacprowi w gospodarstwie. Śmiali się, żartowali, jedli jabłka wprost z drzewa. Wykąpali się w strumieniu za domem, a potem długo i namiętnie kochali się na miękkiej trawie w sadzie. Co chwilę przytulali się i całowali, mówiąc sobie tysiące słodkich głupstw, jak to zazwyczaj robią wszyscy zakochani na całym świecie. Żaden z nich nawet nie pomyślał o wygodnym życiu w pałacu. Najchętniej zostali by tutaj z dala od dworskiego życia, walki o władzę bogactwo i prestiż. Kiedyś będą się musieli obudzić z tego beztroskiego snu, ale na razie byli ze sobą bardzo szczęśliwi.

10 komentarzy:

  1. Awwww <3 Haha, przemko niezle wpadl w uczucie do kacpra. Az trudno uwierzyc. Podobnie chlopak. Oby im sie ulozylo. Przeprosiny przemka bajeczne. Brakuje im tylko dowiedzenia sie, kim jest mezczyzna. Oby nie bylo wielkiej awantury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. '' Brakuje im tylko dowiedzenia sie, kim jest mezczyzna'' Jaki męzczyzna ?

      Usuń
  2. Rozdzial bardzo fajny. Podobala mi się klótnia, ale mam nadzieję, że Przemko pozwoli Kacprowi dalej pracować.
    Mam pytanie. Czy na 'Nasze Opka' będą się pojawialy inne opowiadania ?;)



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wycofałam opowiadania z tego bloga, teraz należy tylko do Hiro. Nie mam pojęcia czy tam coś wstawi, mam z nią bardzo rzadki kontakt. Między innymi z tego powodu się przeniosłam tutaj, chcę mieć pełną swobodę działania.

      Usuń
  3. Wspaniałe.,.. pomysł ze sprzedaży oleju był genialny...Przemo był strasznie zazdrosny, to było urocze..
    nie dziwie mu się, takie słodkie ciasteczko, jego mąż flirtował z kim popadnie, nie ważne, ze na potrzeby handlu xD
    Ale na szczęście się pogodzili... ahhh Przemo jakiś ty romantyczny! Też tak chce..
    Słodki rozdział,, uroczy.... awww<3
    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się. Poranek był zabawny a Kacper chciał tylko pomóc. Przemko zareagował wspaniale i czytałam ten kawałek kilka razy:) No i końcówka. Słodka i już się nie mogę doczekać kolejnej notki. Jak książę zareaguje na prawdę o mężu?
    No i muszę przyznać że Kacper jako gospodyni domowa radzi sobie bardzo dobrze:)
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam te opowiadanie.Zawsze co rozdział wywołuje uśmiech na twarzy, Młody książe jest uroczy i na szczęście jego mąż potrafi odstraszyć adoratorów :)

    OdpowiedzUsuń
  6. dokładnie AWWWWW!!!! A co innego? Mistrzostwo świata zdobyte dzięki temu rozdziałowi.

    Życzę weny i pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    fantastyczny rozdział.... Przemko nieźle wpadł w sidła Kacpra.... Kacper chciał tylko pomóc, a Przemko zbyt gwałtownie zareagował.... Gryzak świetnie się sprawdzał w roli ochroniarza ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    wspaniale, Przemko i jego zazdrość urocza... bajeczny poranek, bardzo, bardzo się postarał... oby nie było jakieś wielkiej awantury kiedy Kacper pozna kim jest Przemko, ale i gryzak skradł mi serce taki z niego wspaniały ochroniarz...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń