sobota, 27 września 2014

Lampa Aladyna czyli Al i Jasmin w tarapatach III

      Ogromna jaskinia była oświetlona jedynie maleńkim, błędnym ognikiem. Walające się dookoła w ogromnej ilości złoto i klejnoty połyskiwały w jego świetle, przyciągając wzrok. Niestety Aladyn czuł się zbyt zmęczony i obolały, żeby docenić ich piękno. Wolałby kromkę chleba i kubek mleka, niż najbardziej wymyślny naszyjnik.
   Dżin musiał kilka razy tłumaczyć speszonemu złodziejowi kim był i trzeba przyznać, że wykazał się iście anielską cierpliwością. W myślach powtarzał sobie buddyjskie mantry, uznając, że odrobina empatii zdziała w tym wypadku cuda. Zwłaszcza jeśli nagrodą miał być ten uroczy chłopak, caluteńki tylko jego, razem z jasną duszą i z kuszącym, acz cokolwiek zakurzonym, ciałem. Nie było to jednak coś, czego nie można by naprawić przy pomocy wody, mydła , grzebienia i kilku seksownych szmatek. Humor demonowi dopisywał, w wyobraźni już budował dla nich słodkie gniazdko, dopóki nie zapoznał się z życzeniami swojego nowego pana.
- Chciałbym, żebyś zabrał mnie z powrotem do Bagdadu. – Odezwał się cichutko Aladyn, zerkając na swojego nowego znajomego spod długich rzęs. Nadal czuł się bardzo niepewnie w obecności tej magicznej istoty. Choć musiał przyznać, że niewielu widział tak przystojnych mężczyzn. Podobały mu się zgłasza wesołe błyski w złotych oczach i silne, niczym konary drzewa, ramiona.– Pragnę też, żebyś mi pomógł wszelkimi dostępnymi środkami zdobyć serce i rękę księcia Jasmina. – Dodał już o wiele głośniej, prostując dumnie swoja smukłą sylwetkę i wygładzając, obdarty kaftan. Nabrał nieco odwagi i spojrzał prosto w niezwykłe oczy demona.
- Nie rozumiem, po co ci ten cały Jasmin. Tacy rozpieszczeni, wychowani w przepychu jedynacy, są zazwyczaj strasznie kapryśni i mają paskudne charaktery. Znam kilku, o wiele bardziej interesujących panów, którzy będą tobą zachwyceni i skłonni spełnić wszystkie twoje zachcianki. – Dżin oczywiście myślał tu o sobie. Niestety, nie przewidział obecności rywala, a polecenie musiał spełniać, nawet wbrew swojej woli. Posmutniał i zwiesił głowę. Życie jednak nie było sprawiedliwe. Na pewno potrafiłby lepiej zająć się tym uroczym chłopakiem niż jakiś rozpuszczony dzieciak.
-  Co ty tam wiesz! Siedziałeś w tej brudnej lampie setki lat! Nie masz pojęcia jaki czarujący i zabawny jest książę. W dodatku ma śliczne oczy, tyle wie i tak słodko się do mnie uśmiecha za każdym razem, kiedy na niego spojrzę. – Westchnął głęboko na wspomnienie minionej przygody. Normalnie, nawet nie śmiałby marzyć o spełnieniu pragnienia swojego serca, ale skoro miał sługę lampy, warto było spróbować zawalczyć o szczęście. – Nie wiem tylko, czy on będzie mnie chciał. Jestem zwyczajnym, prostym chłopcem, w dodatku niewykształconym i nieobytym. Nie umiem nawet czytać i pisać. On na pewno ma wielu adoratorów najlepszych domów.
- Nie przesadzaj! – Zaperzył się Dżin, nie rozumiejący, jak można się aż tak nie doceniać. – Jesteś mądrym, dzielnym, młodym mężczyzną. Poza tym bardzo atrakcyjnym, mnie się podobasz taki jaki jesteś.
- Po takim poście, zrobiłaby na tobie wrażenie nawet koza naszego kowala – zauważył rozsądnie chłopak. – Jeśli mi pomożesz, uwolnię cię z tej lampy. – Aladyn był niezłym obserwatorem i zauważył, że demon początkowo pełen werwy bardzo zmarkotniał i jakby zapadł się w sobie. Zrobiło mu żal tej magicznej istoty uwięzionej w zwykłym garnku. Najwyraźniej był bardzo znudzony i spragniony towarzystwa. Doszedł do wniosku, że właśnie brak wolności był przyczyną smutku mężczyzny. Nie miał pojęcia jak bardzo się pomylił w ocenie sytuacji.
- Nie mogę ci odmówić, skoro takie jest twoje życzenie – odezwał się po chwili demon. –Zrobię z ciebie bogatego szejka z dalekiego kraju. Sułtan, widząc twoją potęgę na pewno nie odmówi ci ręki syna. Ale serce Jasmina musisz zdobyć sam, nawet demony nie maja takiej mocy, by skłonić kogoś do miłości. Za to ubiorę cię po królewsku, nauczę wszystkiego co konieczne, żebyś bez wstydu mógł stanąć przed jego obliczem. – Dżin miał jeszcze cichą nadzieję, że albo Aladyn, bądź co bądź prosty chłopak, nie spodoba się księciu. Albo odwrotnie – Jasmin przy bliższym poznaniu straci cały swój urok.
- W takim razie zawarliśmy umowę? - Zapytał dla pewności złodziej i wyciągnął do mężczyzny rękę, chcąc przypieczętować przymierze.
- Oczywiście MÓJ panie. – Demon pomyślał, że jeszcze wiele może się zdarzyć zanim chłopak stanie na ślubnym kobiercu z księciem. Zamiast uścisnąć smukłą dłoń, podniósł ją do ust i ucałował z szelmowskim uśmiechem. Z ogromną przyjemnością patrzył jak się rumieni i speszony odsuwa na bezpieczna odległość. Wyglądał tak słodko, że demon miał ochotę skonsumować go na miejscu. Wiedział jednak, że takie spontaniczne zachowanie skończyłby się dla niego raczej marnie. Aladyn miał swój charakterek i na pewno dałby mu niezły pokaz radzenia sobie w tego rodzaju sytuacjach, a tego właśnie chciał uniknąć. Nie zależało mu na jednorazowej przygodzie, ale na czymś bardziej trwałym. Pragnął obłaskawić to urocze stworzenie tak, żeby samo padło w jego ramiona. Pstryknął więc palcami i natychmiast przenieśli się do śpiącego jeszcze Bagdadu, zatrzymując na pogrążonym w ciemnościach rybnym targu.
***
   Od tamtej pory upłynęło kilka pracowitych dni, a Dżin dotrzymał słowa. W najelegantszej części Bagdadu kupił piękny dom, zatrudnił służbę i rozpuścił plotki, że młody, bajecznie bogaty szejk szuka męża. Zajął się też wyglądem Aladyna i jego wykształceniem, po tygodniu nikt już nie rozpoznałby w nim obdartego złodzieja. Trzeba przyznać, że chłopak, mimo tylu zajęć, nie zapomniał też o bezdomnych sierotach. Dla nich także znalazł odpowiednie miejsce, zatrudnił kilka kobiet, które się nimi zajmowały i łożył na utrzymanie ciągle powiększającej się gromadki małych urwisów. Odwiedzał je regularnie każdego wieczora, kiedy to jeden przez drugiego zdawały mu relację z całego dnia szczęśliwe, że wreszcie mają namiastkę prawdziwego domu.
   Dżin dwoił się i troił. Wymyślał najróżniejsze rozrywki, przytaszczył nawet z jaskini latający dywan, byle tylko Aladyn zapomniał o Jasminie. Chłopak wydawał się zadowolony z jego towarzystwa, wdzięczny za okazywane zainteresowanie i troskę, ani słowem nie wspomniał o księciu. Czasami tylko, zwłaszcza wieczorem bywał dziwnie milczący. Wydawało się, że wszystko było już na dobrej drodze. Demon zaczął nawet potajemnie budować pośród chmur wspaniały pałac, godny swojego wybranka. Zaklęcia wyjątkowo mu się udały i smukłe białe wieże ze złotozielonymi ornamentami lśniły w świetle księżyca, niewidzialne dla zwykłych śmiertelników. Żaden przecież człowiek nie posiadał skrzydeł, aby wzlecieć tak wysoko. Zresztą komu przyszłoby do głowy, że za skłębionymi obłokami coś może się ukrywać. Mężczyzna zapragnął się pochwalić chłopakowi swoim dziełem i zaczął go szukać. Niestety niebyło go ani w jego sypialni, ani w kuchni, dopiero napotkana służąca naprowadziła go na trop. Odnalazł zgubę siedzącą po ciemku w ogrodzie, pod krzakiem jaśminu. Zaciskał dłonie na szczupłych udach, a ciemna, rozpuszczone włosy zasłaniały mu twarz.
- Czy coś się stało? – zapytał łagodnie demon, ujął drżącą, zimna dłoń i zaczął ją rozcierać. – Dlaczego jesteś taki smutny? – Odgarnął jedwabiste pasma za uszy chłopaka i ujął go pod brodę.
- Właściwie to nic. Jesteś dla mnie taki wspaniałomyślny, pomogłeś nawet dzieciakom. Nie chcę nadużywać twojej dobroci – odezwał się cicho chłopak.
- Jesteś moim panem, najlepszym jakiego miałem, muszę przyznać. – Chuchnął w dłoń i zaczął całować po kolei każdy zmarznięty palec. – Powiedz, co cię trapi.
- Ja… ja tęsknię za Jasminem. Na pewno się martwił, co się ze mną stało. Bardzo chciałbym go zobaczyć. – Zarumienił się ogniście, bo usta mężczyzny sunące po jego skórze wzbudzały w nim jakieś nieznane emocje. Jednocześnie zrobiło mu się gorąco i zaczęły przechodzić go dreszcze. Targały nim sprzeczne uczucia, jednocześnie pragnął uciec i zostać w tej kuszącej niewoli.
- Skoro tego chcesz, jutro pojedziemy do pałacu sułtana. Dzisiaj wyślę tam list z prośbą o posłuchanie i kilka prezentów. – Westchnął zrezygnowany Dżin. Najwyraźniej książę zapadł w serce Aladyna głębiej niż myślał. Nie puścił jednak drobnej dłoni, w końcu jakaś nagroda mu się należała, wpił się w nią pożądliwe głodnymi wargami i usłyszał z ust chłopca pierwszy, słodki jęk. Z zadowoleniem zobaczył jak bardzo błyszczą jego oczy. Zawstydzony tym co się stało chłopak umknął z pogrążonego w mroku nocy ogrodu ścigany przez miękki śmiech mężczyzny. Do tej pory świetnie radził sobie w życiu sam, nie miał pojęcia dlaczego właśnie ten demon tak dziwnie na niego działa. Wystarczył sam jego aksamitny głos, kiedy się nad nim nachylał, a jemu od razu uginały się z wrażenia kolana. Ciekawe było to, że podobnie czuł się w towarzystwie Jasmina.
- Czyżbym zadurzył się w dwóch osobach naraz? Niemożliwe! – Parsknął i rzucił się na łóżko w swojej sypialni. - A może to jakaś magia? – Zadawał sobie w myślach raz po raz niepokojące pytanie. Nagle przypomniał sobie złote oczy mężczyzny, tak bardzo blisko swoich. – Tak, na pewno rzucił na mnie jakieś zaklęcie, w końcu to demon. – Na moment się uspokoił, przyciskając do piersi zimne prześcieradło. Przymknął powieki i tym razem stanęła przed nim śliczna twarz Jasmina. Delikatne, koralowe wargi wyglądały bardzo zachęcająco. – Jestem opętany! Taki książę, na pewno też zna się na magii – zajęczał i złapał się za głowę, robiąc na niej okropny kołtun. Pierwszy raz w życiu jego serce zabiło dla innej osoby, hm…, bądźmy szczerzy... osób. Biedak nie bardzo wiedział co z tym bałaganem uczuciowym począć. Wytężał swój umysł ze wszystkich sił i dorobił się jedynie paskudnej migreny. Przykładając do czoła chłodny okład z rumianku w końcu zasnął.
***
   Sułtan Hassan był zachwycony nowym kandydatem do ręki syna, zanim go jeszcze poznał. Nikt nigdy nie przyplasł mu tak wspaniałych darów na które składały się: biały słoń pięknie przyozdobiony barwnymi ornamentami z henny, papuga śpiewające pobożne pieśni oraz niesamowite urządzenie do kąpieli, robiące łaskoczące skórę bąbelki. W marmurowej łazience, w której zmieściłby się spokojnie domek dla cztero osobowej rodziny,  zebrało się kilku najdostojniejszych dworzan, by podziwiać nowy nabytek swojego pana. Oczywiście Hassan wezwał także wezyra, aby i on zobaczył jego niezwykłą zabawkę. Nie miał żadnych dowodów winy mężczyzny, więc nic nie mógł zrobić. Miał jednak zamiar mieć go na oku, prędzej czy później z czymś się na pewno zdradzi. Dżafar zbesztany wcześniej kilkakrotnie przez władcę za jakieś głupstwa patrzył się do wanny, wielkości małego basenu, z wykrzywionymi pogardliwe wąskimi ustami.
- To bzdurka dla dzieci, w dodatku nie wiadomo czy bezpieczna. Nie odważyłbym się tam wejść na miejscu Waszej Wysokości, bez solidnego sprawdzenia. – Chciał za wszelką cenę, pomniejszyć nieznanego rywala w oczach sułtana. On służył mu wiernie przez tyle lat i nie doczekał się żadnej nagrody, a ten koronowany dureń miał najwyraźniej ochotę oddać syna za kilka mizernych prezencików.
- Miło, że tak dbasz o moje zdrowie i zgadzam się z tobą w zupełności – odezwał się Hassan z szelmowskim błyskiem w oku, którego tak bardzo obawiał się wezyr. Zawsze wpadał wtedy na najdziksze pomysły, od których zazwyczaj przez tydzień płonęły mu uszy.
- Naprawdę? – Zapytał słabym głosem, bojąc się tego, co teraz nastąpi.
- Podoba mi się twoje oddanie i dlatego najpierw to ty ją wypróbujesz. Wskakuj do wody drogi Dżafarze. – Poklepał uspokajająco po ramieniu struchlałego wezyra.
- Ależ panie, mam na sobie spodnie i buty, które mi dałeś na urodziny. Nie śmiem ich zniszczyć w kąpieli. – Ostatkiem sił zaprotestował mężczyzna, mając niewielką nadzieję, że władca odstąpi od swego pomysłu. Nie chciał robić za zmokłego koguta przed tymi wystrojonymi dandysami. Mieliby się potem z czego śmiać przez najbliższy miesiąc. Był to jednak przysłowiowy strzał w piętę, o czym zaraz miał się przekonać.
- Jesteś naprawdę najlepszym sługą Dżafarze. – Uśmiech Hassana stał się jeszcze szerszy, a w przerażonym wezyrze zamarło serce. – Skoro tak uważasz, ściągnij wszystko oprócz koszuli. Uważam, że twoje ponętne ciało powinni oglądać jedynie wybrańcy. – Oczywiście w tej roli widział przede wszystkim siebie. Miał nawet takie marzenie - tylko oni dwaj, zupełnie nadzy, szum wody i pieszczące skórę bąbelki. – Och… to zbyt piękne… - westchnął i zmrużył oczy, obserwując, wstydliwie rozbierającego się mężczyznę.
   Dworzanie mieli rzeczywiście niezłą zabawę z nielubianego, zawsze zadzierającego nosa wezyra. W dodatku było naprawdę na co popatrzyć, Dżafar, choć wredny, miał naprawdę zgrabne ciało. Po chwili został w samej koszuli, która na szczęście była wystarczająco długa, by zakryć jego goły tyłek. Po wejściu do wody, w której władca kazał mu wygodnie usiąść, przykleiła się do niego, niczym druga skóra. Wszyscy mogli podziwiać ciemniejsze punkciki sutków, zarys ładnie umięśnionego brzucha i całkiem niezłe wyposażenia poniżej. Na widok słynnych pośladków Hassan aż się oblizał. Najchętniej wskoczył by do wanny za krnąbrnym sługą, ale mieli zbyt licznych świadków. Mógł więc tylko z daleka podziwiać kuszące krągłości. Kiedy już zaspokoił swoją ciekawość wziął do ręki ręcznik.
- Panowie, odwróćcie się tyłem. Biednemu Dżafarowi należy się odrobina intymności. – Wszyscy jak na komendę wykonali jego polecenie. – Wyskakuj, byłeś naprawdę dzielny. – Podszedł do wanny i otulił miękką materią wychodzącego mężczyznę.
- To naprawdę niekonieczne, sam sobie poradzę. – Speszony wezyr próbował się zasłonić rękami.
- Ależ mój drogi, okazałeś się wyjątkowo pomocny i ryzykowałeś własnym życiem. Te groźne bąbelki mogły załaskotać cię na śmierć – zachichotał. - Pozwól, że ci się odwdzięczę. - Nie omieszkał się oczywiście pomóc mu w wycieraniu, zapoznając się przy okazji bardzo dokładnie z topografią jego ciała.
- Tego się właśnie obawiałem… Aj… - pisnął, czując za swoimi plecami potężne ciało władcy i  duże dłonie skradające się do przodu, w poszukiwaniu jego skarbów. Szarpnął się  gwałtownie i uwolnił z obejmujących go zboczonych ramion. Owinął się od stóp do głów niczym mumia i pognał do wyjścia. Jego blada twarz dosłownie płonęła ze wstydu.

9 komentarzy:

  1. Łuhuhuhu! Dziekuje bradzo za taki cudny rozdzialik! \(°~°)/
    Czyzbym wyczuwala trojkacik?! Kyaaaaa!!! To by bylo spelnienie wszyyyyystkich moich marzen!!!! Ale oni w trojke tak wszyscy do siebie pasuja!!! :D
    Niech sie dzin tak nie smuci (mial jakies imie?) bo aladyn i tak bedzie jego (oby) i jeszcze dojdzie do tego (moze) jasmin! :D niemohe przestac piszczec na taka mozliwosc! @*-*@
    Czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial tego cudenka!! (i jeszcze niezapominajmny o kapturku!! ;D)
    Weny,
    Mir
    P.S.
    Komentarz pisany z telefonu wiec SA bledy- przperaszam! :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię trójkącików. Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Lejdi chan ja tez. Ciekaww jak zareaguje na to Jasmin.
    Dzafar i wstyd. Nie spodziewalem sie tego. Myslalem, ze to pewny siebie dupek, a tu sie rumieni jak jakas nastolatka. Jak narazie nic nie zapowiada na to, ze on i Hassan beda w zwiazku. W sumie.to lepiej. Kto by chcial byc z kims takim jak wezyr?
    Bylo troche bledow.
    Pozdrawiam



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się ten Dżin, wspaniała postać.
    Czyżbyś planowała trójkącik? Byłoby ciekawie i bardzo nietypowo, już się nie mogę doczekać.
    Ta wersja podoba mi się bardziej niż wersja orginalna i z wytęsknieniem czekam na kolejne notki.
    Dżafar może też się wyrobi i nie będzie czarnym charakterem.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bomba Ja chcem trójkącik

    OdpowiedzUsuń
  6. hhhhhhhhhhhhhheeeeeeeeeeeejjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej, czy moge spytac, kiedy możemy spodziewać się klejnej części? :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    biedny Dżin zakochał się w Alladynie, ciekawe jak to rozwiniesz... może trójkącik będzie... dobrze tak Dżafarowi, potrafi być zawstydzony...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    wspaniale, wow och aż mi żal dżina się zrobiło, zakochał się nam w Alladynie, wezyr jednak potrafi się czymś zawstydzić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Zośka

    OdpowiedzUsuń