poniedziałek, 19 maja 2014

Poduszka XI

      Ron z Remusem nawzajem się podpierając, mocno chwiejnym krokiem wrócili do Hogwartu. Postanowili najpierw zająć się wrednym Śmierciożercą, którego obaj nienawidzili. Okazało się, że szczęście im sprzyja. Drzwi do lochów były otwarte, a przejście do apartamentu profesora niezablokowane. Salon i kuchnia okazały się puste, więc skierowali się prosto do pracowni, gdzie postanowili zrobić małą akcję dywersyjną. Doskonale wiedzieli, że Severus uwielbiał eliksiry i wszystko co się z nimi wiązało. Traktował je nie przymierzając jak swoje dzieci. Lupin otwarł największą szafkę, gdzie stały najcenniejsze okazy. Odsunął się do tyłu i popatrzył na wyciągającego różdżkę Rona, który oparł się o ścianę dla zachowania równowagi.
- Celuj w ten zielony u góry, ma właściwości podobne do kwasu i jest bezwonny. Zniszczy całe pomieszczenie zanim ktokolwiek zdąży się zorientować – poinstruował chłopaka.- Zawsze można będzie powiedzieć, że buteleczka sama uległa uszkodzeniu.
- Dobra, ten śmierdziel zapłaci za zabranie mi Harrego. – Wymierzył i bezbłędnie trafił w eliksir. Pękła i gęsty płyn zaczął się po kropli sączyć na półkę poniżej z cichym sykiem trawiąc wszystko na co napotkał.
- Nie ma na co czekać, uciekamy przez kominek. – Stwierdził zdenerwowany Remus. Od zakończenia wojny Snape nie widział powodu, aby go zamykać, jego adres znali jedynie przyjaciele. Nikt inny nie odważyłby się bez zaproszenia przekroczyć progu jego domu. - Ten złośliwy łajdak na pewno niedługo tu wróci. – Wepchnął zataczającego się Wesleya do rusztu. Po chwili obaj zniknęli otoczeni przez zielone płomienie. Zamroczeni przez alkohol nawet nie zauważyli, że drzwi od sypialni są zamknięte i dochodzą stamtąd podniecające odgłosy. Wylądowali na tyłkach w małym domku, który należał do Remusa, znajdującym się na obrzeżach Londynu. Cali w popiele na czworakach wygramolili się z kominka.
- Co teraz? – wymamrotał niewyraźnie Ron. Wyciągnął z kieszeni piersióweczkę z rumem, którą zdążył zwinąć z salonu profesora i pociągnął z niej spory łyk. – Chce pan? – wyciągnął rękę z butelką do mężczyzny. W głowie huczał mu ocean, ale nie czuł się z tym źle. Miał kompana, który towarzyszył mu w jego niedoli. Ten fakt dodawał mu odwagi i pomagał złagodzić cierpienie po stracie przyjaciół.
- Pewnie, odrobina dla kurażu. Teraz do rodziny podstępnych blondasów. Puszczalski Lucjusz złapał mojego Syriusza na bachora, a Draco zwędził ci Hermionę. Trzeba zniszczyć to gniazdo węży!
- Ale jak to zrobić? Ich rezydencja jest dobrze chroniona przed zaklęciami – westchnął Ron. Ta część planu wydała mu się o wiele trudniejsza od poprzedniej.
- No właśnie, przed zaklęciami. Użyjemy mugolskich sposobów. Za mną! – Zaprowadził chłopaka do garażu, gdzie stał nieduży miejski samochód. – Wsiadaj!
- Chce pan prowadzić po pijaku? Zabijemy się! – Zaparł sie w drzwiach. Mimo oszołomienia alkoholem, pozostały w nim resztki zdrowego rozsądku.
- Nie być głupi szczeniaku, wprowadziłem w nim sporo zmian – warknął. To on był w tym stadzie alfą i żaden smarkacz nie będzie podważał jego decyzji. - Jeździ sam, wystarczy podać adres. – Załapał chłopaka za pasek od spodni i bez najmniejszego trudu wrzucił do środka, jakby zupełnie nic nie ważył. - Po drodze musimy jeszcze kupić benzynę.
- Po co? – Ron nie był zbyt obeznajmiony z mugolskimi wynalazkami, nie interesował się nimi tak jak jego ojciec.
- Benzyna jest łatwopalną cieczą, spalimy tą Ślizgońską budę. – Lupin ruszył wąskimi ulicami miasta w kierunku najbliższej stacji paliw. Tam zaopatrzył się w kilka wypełnionych po brzegi kanistrów, które schował do bagażnika. Podjechali od tyłu do Mafloy Manor. Stojąca na niewielkim wzgórzu, pośród pięknych ogrodów wielowiekowa rezydencja wspaniale się prezentowała na tle zachodzącego słońca. Stanowiła połączenie wielu stylów połączonych ze sobą z wielkim smakiem i dbałością o szczegóły. Widać było, że zamożni właściciele bardzo ją cenią i ogromnie o nią dbają.
- Nieźle sobie blondasy mieszkają. – Wilkołak zmrużył żółte oczy pełnie gniewnych iskierek.
- Przeklęci arystokraci, musieli kraść przez całe stulecia – mruknął chłopak, z zazdrością patrząc na budynek i porównując ze swoim skromnym, rodzinnym domem. Nie ma się co dziwić, że Hermiona wolała takie luksusy, od życia u jego boku. Nie przyszło mu do pływającego w rumie mózgu, że dziewczyna wykazała się wprost anielską cierpliwością bezskutecznie czekając na niego przez wiele lat. Żaden ogień nie będzie płonął wiecznie, jeśli nie dostarczymy mu paliwa.
- Na co czekasz? Łap za kanistry! O tej porze służba przygotowuje kolację, więc staraj się być cicho, a na pewno się uda! – Wyskoczył z samochodu i otworzył bagażnik. Remus był równie rozżalony jak chłopak. Pijany i wściekły na cały świat zupełnie stracił zdrowy rozsądek. Sam pełen kompleksów nigdy nawet nie próbował zawalczyć o uczucie Syriusza, a kiedy się zdecydował było już za późno.
   Akcja przebiegła bardzo sprawnie. Nikt nie zauważył skulonych postaci przebiegających pod murem. Udało im sie oblać benzyną prawie wszystkie ważniejsze pokoje i wszcząć pożary w kilku miejscach naraz. Kiedy ogień zaczął płonąć trawić zasłony i zabytkowe meble uciekli chyłkiem przez tylną bramę. Po chwili byli już daleko od rezydencji, kupili jeszcze kilka butelek wódki oraz trochę prowiantu i schronili się na polanie w Zakazanym Lesie. Mieli nadzieję, że w razie wpadki nikt ich nie będzie tam szukał. Było całkiem ciepło, więc rozłożyli wyciągnięty z bagażnika koc i zrobili sobie piknik.
- Udało się, naprawdę się udało! - Ron wyszczerzył zęby w szerokim, pijackim uśmiechu. Miał nadzieję, że Snap wyje teraz z rozpaczy po stracie swoich ukochanych eliksirów, a Draco skacze z wieży Astronomicznej załamany po spaleniu domu. Harry rzuci teraz profesora, bo zorientuje się, że kochał więcej te głupie eliksiry od niego. Natomiast Hermiona zerwie z Malfoyem, ponieważ nie miał już pałacu w którym mogła by robić za księżniczkę. Ta wizja wydała mu się nad wyraz piękna. Nie zdawał sobie sprawy jak bardzo krzywdzi swoich przyjaciół podobnymi przypuszczeniami. Nigdy nie należał jednak do zbyt empatycznych osób.
- Tak szczeniaku, mieliśmy sporo szczęścia! – Lupin stuknął się z chłopakiem swoją butelką. Dla niego sprawa była jeszcze prostsza, Lucjusz zaatakował i skrzywdził jego stado, ukradł jego towarzysza. Musiał się przecież bronić, żaden porządny wilk nie pozwoliłby na coś podobnego. Nie odzyskał co prawda Syriusza, ale wziął honorowy odwet na rywalu niszcząc jego legowisko. Właściwie to powinien jeszcze dla równowagi porwać jego młode i wcielić do swojego stada, ale z tym postanowił trochę poczekać.
***
   W czasie tych dramatycznych wydarzeń nieświadomi niczego Harry i Severus w zaciszu sypialni, przeżywali najpiękniejsze chwile swojego życia. Obaj zupełnie zapomnieli, że poza tą komnatą istnieje świat. Szybowali w ciepłym oceanie uczuć, z początku bardzo nieśmiało i powoli, poznając nawzajem swoje ciała. Dłonie błądziły po drżącej z przyjemności skórze od czasu do czasu splatając się ze sobą, w takich momentach czarne oczy patrzyły głęboko w zielone za każdym razem odnajdując w nich całą gamę emocji, które tak bardzo pragnęły zobaczyć. Słowo miłość, zawsze będące dla profesora pusto brzmiącym dźwiękiem, właśnie nabrało znaczenia. Stanowcze usta mężczyzny przesuwały się pieszczotliwie po gładkiej szyi, by zaraz potem zejść na szczupłe ramiona i skierować się ku nabrzmiewającym sutkom. Harry wzdychał cichutko ufnie poddając się jego woli. Dryfował w bezpiecznych ramionach, unosił się oraz opadał zgodnie z rytmem serca. Ocierał się i wtulał w twarde ciało kochanka, chcąc być jak najbliżej tych oszałamiających doznań.
- Aaa... - ! – zakwilił, kiedy gorące wargi zacisnęły się na jego delikatnych sutkach. Rozsunął szeroko nogi, pokazując, że tamte okolice także były spragnione uwagi. Severus natychmiast zaczął zsuwać się coraz niżej, wytyczając wilgotny szlak w bardziej wrażliwe rejony. Harry swoją uległością i oddaniem podniecał  go w niesamowity sposób. Drobne, smukłe ciało nie miało sobie równych.
- Trochę cierpliwości, mamy cały czas tego świata – zamruczał prosto w rozedrgany brzuch, który pokrywał właśnie drobnymi pocałunkami. – Pokaż jak bardzo mnie pragniesz. - Chuchnął żartobliwie na sterczącego dumnie penisa, który natychmiast powiększył swoją objętość i zaczął sączyć pierwsze krople. Szczupłe biodra poderwały się do góry.
- Sev... Sev... zrób coś... już nie mogę...- wysapał z trudem chłopak. Uwielbiał tego mężczyznę, jego stanowczość i siłę. Uwielbiał czarne, gorejące oczy, które wypalały piętno na jego omdlewającej z rozkoszy duszy za każdym razem jak na niego spojrzały. Uwielbiał duże, szorstkie od wytwarzania eliksirów dłonie, które doprowadzały go do szaleństwa, ugniatając niczym ciasto.
- W takim razie może zajmiemy się tym, tak reklamowanym przez ciebie tyłeczkiem. – Złapał wijącego się Harrego w pasie i przekręcił na brzuch. Ukąsił najpierw jeden, potem drugi kształtny pośladek.
- Za... dużo... mówisz... – wymamrotał i podniósł się na kolana, wtulił rozpaloną twarz w chłodne prześcieradło, wypinając się do kochanka. Ten podniecający widok spowodował, że profesor omal nie wybuchnął. Opanował się dosłownie w ostatniej chwili.
- Nie prowokuj mnie mały Gryfonie jeśli nie chcesz potem przez tydzień siedzieć na poduszce – Severus z zapałem zachłannie całował aksamitne półkule.
- Przechwałki - prychnął Harry i pokręcił zachęcająco pupą. Nie miał pojęcia skąd wziął tyle śmiałości, ale miał wrażenie, że za chwilę rozpadnie się na tysiące drgających, małych kawałków.
- Piekielnie ciasny - jęknął Severus, który zatoczył kilka kółeczek wokół zaróżowionego wejścia i zaczął wciskać do środka nawilżony oliwką palec. Sam był już na skraju wytrzymałości. Musiał jednak dobrze przygotować dziewiczego kochanka, żeby mu nie zrobić krzywdy.
- Aaa... och... hmm... oo... – ponaglające piski Harrego powodowały, że na czole wyszła mu pulsująca żyła, a członek nabrzmiał aż do bólu.
- Rozluźnij się nieznośny elfie. – Rozsunął mocno smukłe uda i zaczął się ostrożnie wsuwać do śliskiego wnętrza. Mięśnie otoczyły go tak ściśle, że musiał się na chwilę zatrzymać, by nie skończyć przed czasem.
- Rozerwiesz mnie na pól...-  wystękał zaciskając zęby na poduszce. Zaraz potem jednak zmienił zdanie, kiedy jedna z dużych dłoni zaczęła pieścić jego napięte jądra, a członek wewnątrz nagle otarł się o prostatę. – Co to? – wciągnął gwałtownie powietrze.
- Magiczny punkt Panie Potter! – warknął Severus i powtórzył uderzenie.
- O cholera! – Harry zadarł wysoko pośladki, by ułatwić mu dostęp. Cały drżał, miał wrażenie, że wszystka krew spłynęła właśnie do tego punktu. Mężczyzna nie czekał juz dłużej, wpadł w szalony rytm, raz po raz wyrywając z ust chłopca coraz głośniejsze okrzyki. Po którymś kolejnym, wydał przeciągły skowyt i wyrzucił z siebie obfity strumień spermy. Profesor zanurzył się w wilgotne wnętrze jeszcze kilkakrotnie, by zakończyć niskim pomrukiem spełnienia. Opadli na splątane prześcieradła tuląc się w swoich objęciach. Wsłuchiwali się w odgłosy dwóch serc bijących w idealnej harmonii.
- Myślisz, że pasuje? – zapytał żartobliwie profesor po chwili odpoczynku.
- Najwyraźniej tak, świetnie dobrany rozmiar – zamruczał w jego pierś Harry czerwieniejąc na twarzy. Zaczął ocierać sie policzkiem o karmelowy sutek, który miał przed swoim nosem. Zacisną na nim delikatnie żeby by zbadać smak i fakturę. Zaskoczony mężczyzna głośno jęknął. Chłopak zajęty swoim podniecającym  eksperymentem w ostatniej chwili usłyszał w korytarzu znajome kroki. Ledwie zdążył zanurkować pod kołdrę kiedy rozległo się natarczywe pukanie, po czym drzwi się gwałtownie otworzyły.
- Severusie, natychmiast wstań, mamy poważny problem – usłyszał rozkazujący głos Dumbledore'a i rozpłaszczył się między nogami kochanka, mając nadzieję, że uniknie konfrontacji.
- Co się stało? – Zarumieniony Snape spojrzał na dyrektora. Ten niemądry Gryfom chuchał właśnie na wewnętrzna stronę jego uda, dlatego z ogromnym trudem udało mu się zebrać myśli.
- Remus i Ron zupełnie stracili rozsądek i podpalili Mafloy Manor. Musimy ich dopaść pierwsi zanim zrobią to Dementorzy lub mugolska policja. Okazało się, że Lucjusz jest całkiem nowoczesny. Jego posiadłość ma system przeciwpożarowy i zainstalowany monitoring. Wszystko się nagrało na kamerach. – Nerwowo pogładził białą brodę. – Wiedziałem, że są rozżaleni, ale nie przypuszczałem, że do tego stopnia.
- Co za głąby! – Mężczyzna sięgnął po szlafrok, po czym wstał z łóżka. – Masz pojęcie, gdzie są te głupole? Czy komuś coś się stało?
- Na szczęście nie, ale wiesz jak przewrażliwieni na punkcie rezydencji są Malfoyowie. Syriusz musiał zamknąć Lucjusza w bibliotece, bo ze szpadą w dłoni chciał biec do Lupina i posiekać go na kawałki – westchnął ciężko. - Namierzyłem ich w Zakazanym Lesie, nie mam pojęcia co tam robią.
- Narwany jak zawsze, powinien pomyśleć o dziecku. – Snape błyskawicznie wciągnął spodnie.
- A ty nie idziesz Harry? – Na dźwięk swojego imienia chłopak podskoczył pod kołdrą zdradzając swoją pozycję.
- Chciałbym – wydusił, nie mając jednak odwagi wyjść i spojrzeć w oczy dyrektora. Wiedział, że został najprawdopodobniej zdemaskowany. – Powinienem porozmawiać z Ronem, musiał poczuć się zdradzony.
- Za późno na żale. Z tobą też mamy sobie wiele do wyjaśnienia – Albus pogroził Harremu, który ze spuszczonymi skromnie oczami i malinowymi policzkami, owinięty w prześcieradło niczym mumia, umknął do łazienki, by się ubrać.

6 komentarzy:

  1. No Ron i Remus nieźle narozrabiali. Nie lubię jak Remus jest zły ale tu akurat mi się podobało. Ciekawe co będzie jak ich złapią. Kara się należy.
    Severus i Harry tu brakuje słów piękny opis. W końcu są razem szkoda że dyrektor przerwał im tak szybko.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ułła, to się porobiło.Dwa dekle! Nie wierzę, że byli w stanie odwalić taką akcje! Naprawdę. Jeden głupszy od drugiego.
    Oh, Sev i Harry w końcu się bzyknęli i całkiem im przyjemnie było. Hihi, brakowało mi mojej ulubionej parki czyli Lucka i Blacka xD
    Weny xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Remusie! Myślałam, że jesteś bardziej rozsądny! Wiem że masz w sobie wilka, ale coś takiego?!
    Ronaldzie !!! Ciebie to zatłukę! Harry i Hermiona,,, nie mam pojęcia, jak w ogóle będziesz w stanie spojrzeć im w oczy po tym co zrobiłeś!
    Ja bym im tego nie wybaczyła. Co jak co, ale coś takiego? Mogli ich wszystkich zabić! Nie... ja im nie wybaczę...

    Twoja Maru;3

    OdpowiedzUsuń
  4. O ja cie.. super rozdzial, zwlaszcza z tym podpalaniem :D Dobrze tak Potterow. Niech ma za swoje. Zamiast sie zainteresowac swoim przyjacielem to sie wolal sie .. ciupciac xD
    Mam nadzieje, ze od razu nie zajdzie w ciaze, chociaz.. po Tobie wiem, ze to nastapi.
    Pozdrawiam



    Damiann

    OdpowiedzUsuń
  5. O kolejny super rozdział; fajnie że snarry się rozwija a tu dyrektor przerywa; be Ron i Remus (musi być taki zły, może będzie parring). Pozdro i dużo weny życzę

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    bardzo dobry, ciekawy rozdział, gorąca scena między Harrym a Snapem, jak dobrze, ze dyrektor nie pojawił się wcześniej, już wiedza o podpaleniu rezydencji Mafloy, ale o tym co zrobili w pracowni profesora jeszcze nie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń