niedziela, 13 kwietnia 2014

Poduszka IX

      Harry owinął się kocem i z przerażeniem patrzył na dwie, bliskie mu osoby obrzucające się wściekłymi spojrzeniami. Stali naprzeciwko siebie i mierzyli się wzrokiem niczym zawodnicy przed walką na śmierć i życie. Sprawiali wrażenie, jakby zaraz mieli się na siebie rzucić.
   Ron zaciskał pięści powarkując do siebie pod nosem, jego ruda czupryna zdawała się płonąć, a liczne piegi były jeszcze bardziej widoczne na pobladłej twarzy. Zastanawiał się jakie zaklęcie rzucił wstrętny Ślizgon na chłopaka, że ten bez protestu poddawał się jego kościstym dłoniom i wyglądał, jakby ich dotyk sprawiał mu przyjemność.
   Severus zacisnął usta w wąską kreskę i spoglądał chłodno na rywala. Doskonale wiedział, co czuje młody Wesley. Nieraz na lekcjach widział jak gapi się rozmarzonym wzrokiem na przyjaciela, który raczej nie zdawał sobie z tego sprawy. Nie miał zamiaru oddać Pottera temu gamoniowatemu Gryfonowi.
    Harry widząc, że żaden nie ma zamiaru ustąpić i obaj zaciskają w dłoniach różdżki zerwał się z łóżka, potykając się o wlekący się za nim koc stanął między mężczyznami.
- Wybijcie sobie z głowy awantury! – Warknął groźnie. Niestety drobny, nagi i owinięty niczym mumia nie wyglądał zbyt imponująco. Widać było jedynie rozczochraną, ciemną głowę z iskrzącymi się szmaragdowymi oczami o długich, miękkich rzęsach i bose stopy, dreptające w miejscu, z powodu lodowatej posadzki na której stały.
- Idź na łóżko, przeziębisz się – głos Snapa nieco złagodniał. Chłopak wyglądał jak rozgniewany, nieco zziębnięty, leśny elf. Gdyby nie parskający Wesley, wziąłby go w ramiona i ogrzał własnym ciałem.
- Jak możesz się zadawać z tym byłym Śmierciożercą?! Co on ci zrobił?! – wrzasnął Ron, nie mogący pojąć zachowania przyjaciela.
- Zjeżdżaj stąd gówniarzu! – Najeżył się profesor. – Chyba, że chcesz skończyć jako składnik do moich eliksirów!
- Nie boję się pana, nie pozwolę omotać biednego Harrego! – Wyciągnął przed siebie różdżkę, jakby chciał go dźgnąć w oko.
- Na Salazara! Odbiło wam?! – Zdenerwowany chłopak zapomniał o kocu, który zsunął się z jego ramion aż do pasa, ukazując smukłe ciało, nadal pokryte czerwonymi plamami, będącymi ubocznym skutkiem zaklęcia. – Ty! – wskazał na Rona. – Do wieży Gryfindoru! Zaraz tam przyjdę i pogadamy! – Odczekał, aż przyjaciel, ociągając się i rzucając Snapowi wrogie spojrzenia wyjdzie z mieszkania.
- Pięknie się pozbyłeś tego bezmózga – mężczyzna był bardzo zadowolony z obrotu sprawy.
- Proszę nie obrażać mojego kolegi! – Chłopak tupnął bosą nogą. – Ależ tu zimno. Myślę Severusie – spojrzał przeciągle na zaskoczonego mężczyznę – że powinieneś dokończyć co zacząłeś. Nadal mnie swędzi. – Rzucił się beztrosko na łóżko i ukrył w poduszce ciemne rumieńce.
- Nie śmiałby się sprzeciwiać rozkazom – uśmiechnął się pod nosem zupełnie rozbrojony zachowaniem małego Gryfona. Zrozumiał, ze bezapelacyjnie wygrał to starcie, nawet jeśli Wesley jeszcze o tym nie wiedział. – Od czego mam zacząć? – Zdjął kocyk i zaczął się przyglądać podrapanej, wypiętej pupie.
- Domyśl się! – pisnął cicho Harry i natychmiast poczuł ciepłe dłonie na swoich pośladkach.
***
Tymczasem Remus też przeżywał ciężkie chwile. Od razu po przybyciu do Hogwartu udał się prosto do apartamentu Blacka. Poprawił na sobie ubranie, mając nadzieję, że doceni wysiłek, jaki włożył w swój nowy wygląd i spojrzy na niego przychylniej. Otworzył po cichu drzwi, chcąc mu zrobić niespodziankę. Jednak zamiast przyjaciela, w saloniku zastał Lucjusza w rozchełstanej koszuli przeszukującego bezczelnie szuflady komody w niewiadomym celu. Naruszył terytorium jego stada, za jakie uważał Syriusza, co było niewybaczalnym przestępstwem. Najwyraźniej wyblakły arystokrata znowu knuł coś nikczemnego. Cały jego ohydny ród składał się z wielbicieli czarnej magii i powinien już dawno zgnić w Azbakanie.
- Ręce do góry kreaturo! – Wrzasnął, powodując, że mężczyzna chwycił się za brzuch, zasłaniając go obronnym gestem i gwałtownie odwrócił.
- Lupin idioto, zjeżdżaj do swoich slumsów! – odgryzł się natychmiast. Nie znosił wilkołaka, odkąd pierwszy raz go zobaczył. Ciągle łaził za Syriuszem skomląc mu do ucha.
- Nie żartuję złodzieju! Co tu znowu knujesz?! – Wycelował w mężczyznę różdżką. Intruz- złapać, rozszarpać, zabić – kotłowało się w jego mózgu. Wilczy instynkt zaczął brać górę nad rozsądkiem, ostatnio coraz częściej mu się to zdarzało.
- Idź leczyć swoją paranoję! Nie waż się rzucać na mnie zaklęcia porąbańcu! – Malfoy widząc, że jego oczy robią się złote, a źrenice pionowe nieco się przestraszył. Wilkołak był bardzo niebezpieczny nawet dla świetnie wyszkolonego czarodzieja, a on przecież musiał jeszcze myśleć o swoim maleństwie. – Nie widzisz, że jestem nieuzbrojony? – Pokazał puste dłonie.
- Nie wiadomo, co się tam plącze po tym ulizanym łbie. – Remus patrzył na niego podejrzliwie, nie opuszczając broni.
- Znowu masz urojenia? – Lucjusz zaczął się cofać w stronę drzwi. Nie wiadomo co może zrobić zazdrosny głupol. Wiedział jedno, jeśli trafi go jakąś klątwą skutki odczuje też dziecko. W pierwszych miesiącach mogło to doprowadzić do tragedii. Wilkołaki, nawet te ucywilizowane bywały nieprzewidywalne.
- Nie pozwolę ci zwiać! Czego tu szukałeś? – Miał ochotę rzucić na oślizgłego cwaniaka coś paskudnego. Ostatnio wertował zakazane księgi, tak na wszelki wypadek, aby umiał się bronić. Wielu Śmierciożerców było nadal na wolności. Obnażył lśniące kły, z których zaczęła kapać ślina. Włosy zjeżyły się mu na karku, a z kształtnych ust wydobył się głuchy pomruk.
- Odczep się! – Malfoy złapał za klamkę z nadzieją, że jednak będzie szybszy. Nie miał jednak szans ze zwierzęcym instynktem.
- Sectissimo... – Świsnęło w powietrzu zaklęcie tnące.
- Szlag! - krzyknął Black, który właśnie wszedł i odruchowo zasłonił sobą pobladłego Lucjusza. Na jego ramionach pojawiło się kilka płytkich nacięć. – Oszalałeś?! – Wyrżnął pięścią prosto w nos Remusa, najwrażliwsze miejsce u psowatych i poprawił potężnym firmada. Mężczyzna sztywny niczym deska, osunął się po ścianie na ziemię. – Nic ci nie jest kochanie? – zwrócił się do Lucjusza.
- W porządku, ale wolałbym już nie spotkać tej bestii. Zachowuje się jak wariat! Mógł skrzywdzić naszą córeczkę! – Ze wszystkich sił starał się opanować. Jednak teraz, gdy niebezpieczeństwo minęło zaczął się trząść. - Pokaż, opatrzę cię – położył drżącą dłoń na klatce Syriusza.
- Nic mi nie jest, ale ty powinieneś odpocząć. – Wziął go pod ramię i zaprowadził do sypialni, nie racząc spojrzeć na krwawiącego, byłego przyjaciela.
- A co z nim? – Malfoy zerknął na jęczącego Lupina, przyciskającego do twarzy chusteczkę.
- Kochanie?! Córeczkę?! – wyszeptał pobielałymi wargami zaskoczony wilkołak. Rzeczywistość uderzyła go niczym obuchem. Świat zazgrzytał, zatrzeszczał i zawalił się z hukiem. Czyżby przyjaciel związał się z tym blond puszczalskim? Po tym wszystkim, co razem przeżyli? Nie mogło mu się to pomieścić w głowie.
- Albus się nim zajmie, chyba przeszedł na ciemną stronę mocy – westchnął bezradnie. Nie mógł uwierzyć, że ten powarkujący dziko mężczyzna o złotych oczach, to jego wieloletni kumpel z Gryfindoru. Najwyraźniej przez kilka ostatnich miesięcy bardzo się zmienił. Podszedł do kominka i zawiadomił dyrektora o powstałym problemie, po czym udał się do pokoju za kochankiem.
- Jak się ma nasza księżniczka? – Położył się obok Lucjusza na łóżku, który pieszczotliwym gestem gładził swój brzuch, szeptając uspokajające słowa.
- Nie bój się aniołku, tatuś tu jest i nas obroni. Nie pozwoli nikomu cię skrzywdzić. – Wtulił się natychmiast w Syriusza. Był na siebie bardzo zły, porządny czarodziej nigdy nie rozstaje się ze swoją różdżką. Głupi wilkołak zastał go zupełnie bezbronnego. Chwilę wcześniej brał prysznic i zapomniał jej włożyć do kieszeni. Przez szalejące hormony miał strasznie zmienne nastroje, zrobił się rozkojarzony i z byle powodu chciało mu się płakać. Nie miał pojęcia jak kobiety to wytrzymują, ostatnio nabrał do nich wielkiego szacunku.
- Chyba powinniśmy przeprowadzić się do mnie, każę skrzatom przygotować dom. Blacke Manor jest niczym twierdza, rodzice mieli bzika na punkcie zabezpieczeń. – Gładził uspokajająco smukłe plecy kochanka. Dzisiaj mieli ogromne szczęście, że zjawił się w porę. Nie chciał nawet myśleć, co by było, gdyby spóźnił się choć o ułamek 
sekundy.
***
   Ron siedział już od godziny w salonie Gryfindoru, obgryzając nerwowo paznokcie, a jego wyobraźnia szalała. Kilka razy miał ochotę pobiec z powrotem do lochów, ale w porę się opanował. Następne starcie ze Snapem mogło się dla niego źle skończyć. Profesor był potężnym czarodziejem z ogromnym doświadczeniem w walce, szkolonym przez samego Czarnego Pana. Zdawał sobie sprawę, że rozsmarowałby go po podłodze niczym robaka. Jednak dla Harrego gotów był zaryzykować, swoich marzeń nie oddaje się tak łatwo, w dodatku krzywonosemu dupkowi, który go prześladował większość szkolnego życia. Nagle drzwi się otworzyły i do salonu wpadł zdyszany Harry, w krzywo pozapinanej szacie, spocony, rozczochrany jakby wpadł pod bijącą wierzbę i czerwony niczym pomidor.
- Przepraszam, jakoś tak zeszło. – Padł obok przyjaciela na kanapę. Nie miał pojęcia jak zacząć rozmowę. Milczał zmieszany, kręcąc kółka we włosach i robiąc na głowie jeszcze większy bałagan. Doskonale znał negatywny stosunek Rona do profesora i nie wiedział jak mu wytłumaczyć, to co się pomiędzy nimi wydarzyło. Zamrugał długimi rzęsami, wydymając usta.
- Nie patrz na mnie w ten sposób, tylko gadaj. – Nie wytrzymał w końcu Wesley. Mały drań doskonale wiedział jak go zmiękczyć. Ta mina zagubionego niewiniątka zawsze na niego działała.
- On mi się podobał od bardzo dawna, na długo przed tym wypadkiem z zaklęciem. Pewnie mam skłonność do mrocznych, złośliwych typów – próbował uśmiechnąć się Harry.
- Niemożliwe, przecież bym zauważył! Dobrze się czujesz? – zapytał, lustrując podejrzliwie chłopaka. – Może powinieneś iść do pielęgniarki? Pewnie dolał ci czegoś do soku dyniowego, albo to zaklęcie którym cię trafił tak działa! Zawsze go nie znosiłeś, narzekałeś prawie przed każdą lekcją eliksirów.
- Udawałem. Wszyscy go nie lubiliście, więc co miałem zrobić. Gdybym powiedział, że podoba mi się w jaki sposób się porusza - drapieżnie, a jednocześnie seksownie, a jego czarne oczy powodują u mnie przyspieszone bicie serca, zabilibyście mnie śmiechem. - Zaczerwienił się jeszcze mocniej i spuścił głowę. – A to zaklęcie przestało działać już dawno, utrzymuje się jedynie mania porządkowa.
- Chcesz powiedzieć, że odzyskałeś pamięć i pozwoliłeś się obmacywać Snapowi z własnej woli?! – Wesleya po prostu na chwilę zatkało. Spoglądał wytrzeszczonymi oczami na przyjaciela, jakby zamienił się co najmniej w goblina. – Spałeś z tym Śmierciożercą?!
- Nie myślisz chyba, że ci opowiem intymne szczegóły? Tylko się całowaliśmy i trochę pieściliśmy – wymknęło się chłopakowi i zaraz sobie zatkał usta pięścią, ale było już za późno. Ron dosłownie pozieleniał, jakby miał zwymiotować i popatrzył na niego jak na wyjątkowo obrzydliwy okaz węża.
- Yyy... – udało mu się wydusić. Jemu, tak samo jak Lupinowi, tego dnia runął na głowę świat. Wizja ślicznego przyjaciela w ramionach obrzydliwego mistrza eliksirów spowodowała, że zacięły się w nim jakieś trybiki. Mózg doznał wstrząsu, odtwarzał w kółko ten sam obrazek – kościste palce profesora na zgrabnym tyłku Harrego, a obrzydliwy jęzor w jego słodkich ustach. – Zaraz zwymiotuję! – Poderwał się i pognał do łazienki. Włożył głowę pod strumień zimnej wody i poczuł się nieco lepiej. – Hermina, tak Hermiona! Ona na pewno będzie wiedziała co robić! – Postanowił odszukać dziewczynę i zdać jej przerażającą relację z szaleństwa Pottera. Miał nadzieję, że jakoś pomoże mu to wszystko poukładać  i przywrócić do normalności, inaczej zaraz zwariuje.

***
   Hermiona nigdy by nie pomyślała, że będzie tak dobrze bawić się  w towarzystwie Draco. Udało mu się ją namówić do wspólnego skorzystania z jacuzzi.  Dziewczyna choć wielokrotnie odwiedzała japoński ogród w Hogwarcie nie miała pojęcia, że w znajdującej się na uboczu zacisznej altance znajduje się taki mały raj. Ubrani jedynie w stroje kąpielowe, siedzieli naprzeciwko siebie w parujących bąbelkach i zaśmiewali się do łez. Stykali się stopami, łaskocząc niemiłosiernie przeciwnika. Ten kto się podda miał postawić kremowe piwo.
- Rany! – Bujne włosy dziewczyny wymknęły się spod kontroli i rozsypały na ramionach. Wstążka utonęła gdzieś w spienionej wodzie i więcej nie wypłynęła. – W życiu ich nie rozplączę! – jęknęła, bo brązowe, mokre loki zasłoniły jej oczy.
- Poddaj się Gryfonko! – Malfoy skorzystał z okazji i przypuścił atak dużym palcem na jej bezbronną stopę, umiejętnie naciskając najwrażliwsze punkty.
- Aaa...! Ty podstępny wężu, grasz nieczysto! – zapiszczała, omal nie wyskakując z basenu.
- Korzystam z okazji, by zwyciężyć – ponowił szturm i ofiara zaczęła wić się w smazmach. Parskała i prychała, nie przestając chichotać. W końcu opadła z sił i uniosła dłoń w geście poddania.
- Dobra... postawię ci nawet dwa piwa... ale już przestań...
- Nie wiem czy chcę, strasznie słodko wyglądasz i nie wiem, czy jakikolwiek alkohol może się z tobą równać – Draco patrzył z zachwytem na zarumienioną twarz dziewczyny. Kropelki wody na jej kremowej skórze mieniły się niczym maleńkie kryształki, a brązowe oczy pełne były psotnych iskierek.
- Nieźle potrafisz czarować – sięgnęła po ręcznik, rzucając mu zalotne spojrzenie.
- Powinnaś za mnie wyjść, wspaniale byś wyglądała w rodowych klejnotach Malfoyów. – Wstał i zaczął jej wycierać plecy. – Chciałabyś zostać lady?
- Ja może tak, ale twoi rodzice na mój widok na pewno dostaliby zawału – odparła żartobliwie, ale jakiś cień wkradł się do jej serca.
- Nie sądzę, mają swoje problemy i nie zdziwiłby ich nawet przemarsz stada jednorożców przez główny salon. Są bardziej odporni niż myślisz. – Objął dziewczynę od tyłu i przytulił do swojego torsu. – Bardzo cię lubię, ale chyba o tym wiesz – szepnął jej do ucha.
- Też cię lubię głuptasie – odwróciła się do niego przodem, tchnięta nagłą odwagą wspięła się na palce i delikatnie cmoknęła w usta.

8 komentarzy:

  1. Coś mi żal Remusa. Mam nadzieje że znajdziesz mu kogoś i będzie szczęśliwy zawsze bardzo go lubiłam.
    Podoba mi się opiekuńczy Syriusz. Ta para jest urocza. No i Harry który stara się być stanowczy żeby powstrzymać walkę. To musiało wyglądać słodko:)
    Czy ktoś wie że on odzyskał pamięć? To stwierdzenie bardzo mnie zdziwiło ale i u cieszyło. Wydaje mi się że Ron dużo tu namiesza ale będę niecierpliwie czekać na to co nam jeszcze wymyślisz.
    Dużo dużo weny i chęci:)

    OdpowiedzUsuń
  2. To ktory sie zakochał w Harrym? Ron czy Draco..?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie rozumiem pytania za bardzo, przecież wszytko jest wyraźnie napisane. Ron kocha obydwu, Hermionę i Harrego. Chętnie by stworzył trójkącik, jakby się zgodzili. Draco wyraźni jest zakochany w Hermionie, chyba to widać. Strasznie jestem zaskoczona pytaniem.

      Usuń
  3. To się Ron załamie całkowicie, jak odkryje jeszcze sympatię Hermiony do Draco, ale dobrze mu tak, bo za długo zwlekał. Może te niepowodzenia zbliżą go do Remusa, który jest w podobnej sytuacji.
    Rozdział naprawdę fajny.

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha, Uwielbiam parkę Black Lucek. Oni są stworzeni dla siebie. Syriusz tak słodko i czule zajmuje się ukochanym i jego córeczką, że aż miło się robi. Mężczyzna znalazł w końcu ostoję dla siebie i nie będzie się już puszczał. Ron trochę zawalił, ale oby nie narobił głupot z tego powodu. Remus mnie zdziwił i zawiódł, jak on mógł zaatakować bezbronnego ciężarnego mężczyznę. To nie fair. Mam nadzieję, że Black już się do niego nie odezwie. Albus powinien go mocno skarcić, może jednym z dropsów? xD
    Oj Draco i Hermi, u nich to też wesoło. Pasują do siebie. Ciekawe jak Narcyza by zareagowała na to wszystko. A co do Harrego i Snape'a. No ładnie sobie już pogrywają, ciekawa jestem, kiedy się wyda, że chłopak udaje już zanik pamięci ;)
    czekam na ciąg dalszy

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda mi Rona i Remusa, ale jakoś bardziej Remusa. Tyle czasu starał się o Syriusza, a tu coś takiego. Mam nadzieję, że nie zostawisz go na lodzie ;)
    Z każdym rozdziałem odnosze coraz większe wrażenie, że z Harrego to jednak niezły spryciarz jest. Całkiem nieźle wykorzystał afere z zaklęciem. Ciekawe co powie Snape, kiedy prawda wyjdzie na jaw... Bo raczej nie sądzę, że Ron utrzyma język za zębami, skoro już biegnie do Hermiony.
    Gabi

    OdpowiedzUsuń
  6. no sweet! ^^ Wybacz, że wcześniej nie pisałam komci, ale net :/


    weny! *.* ... Biedny Lupin, ale się spóźnił! =.=* Niech bierze Rona!

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    Ron poznał prawdę, że Harry juz odzyskał wspomnienia, ciekawe jak zareaguje jak zobaczy Hermionę i Draco razem....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń