Ogromna jaskinia była oświetlona jedynie
maleńkim, błędnym ognikiem. Walające się dookoła w ogromnej ilości złoto i
klejnoty połyskiwały w jego świetle, przyciągając wzrok. Niestety Aladyn czuł się
zbyt zmęczony i obolały, żeby docenić ich piękno. Wolałby kromkę chleba i kubek
mleka, niż najbardziej wymyślny naszyjnik.
Dżin musiał kilka razy tłumaczyć speszonemu
złodziejowi kim był i trzeba przyznać, że wykazał się iście anielską
cierpliwością. W myślach powtarzał sobie buddyjskie mantry, uznając, że
odrobina empatii zdziała w tym wypadku cuda. Zwłaszcza jeśli nagrodą miał być
ten uroczy chłopak, caluteńki tylko jego, razem z jasną duszą i z kuszącym, acz
cokolwiek zakurzonym, ciałem. Nie było to jednak coś, czego nie można by
naprawić przy pomocy wody, mydła , grzebienia i kilku seksownych szmatek. Humor
demonowi dopisywał, w wyobraźni już budował dla nich słodkie gniazdko, dopóki
nie zapoznał się z życzeniami swojego nowego pana.
- Chciałbym, żebyś zabrał
mnie z powrotem do Bagdadu. – Odezwał się cichutko Aladyn, zerkając na swojego
nowego znajomego spod długich rzęs. Nadal czuł się bardzo niepewnie w obecności
tej magicznej istoty. Choć musiał przyznać, że niewielu widział tak
przystojnych mężczyzn. Podobały mu się zgłasza wesołe błyski w złotych oczach i
silne, niczym konary drzewa, ramiona.– Pragnę też, żebyś mi pomógł wszelkimi
dostępnymi środkami zdobyć serce i rękę księcia Jasmina. – Dodał już o wiele
głośniej, prostując dumnie swoja smukłą sylwetkę i wygładzając, obdarty kaftan.
Nabrał nieco odwagi i spojrzał prosto w niezwykłe oczy demona.
- Nie rozumiem, po co ci ten
cały Jasmin. Tacy rozpieszczeni, wychowani w przepychu jedynacy, są zazwyczaj strasznie
kapryśni i mają paskudne charaktery. Znam kilku, o wiele bardziej
interesujących panów, którzy będą tobą zachwyceni i skłonni spełnić wszystkie
twoje zachcianki. – Dżin oczywiście myślał tu o sobie. Niestety, nie
przewidział obecności rywala, a polecenie musiał spełniać, nawet wbrew swojej
woli. Posmutniał i zwiesił głowę. Życie jednak nie było sprawiedliwe. Na pewno
potrafiłby lepiej zająć się tym uroczym chłopakiem niż jakiś rozpuszczony
dzieciak.
- Co ty tam wiesz! Siedziałeś w tej brudnej lampie
setki lat! Nie masz pojęcia jaki czarujący i zabawny jest książę. W dodatku ma
śliczne oczy, tyle wie i tak słodko się do mnie uśmiecha za każdym razem, kiedy
na niego spojrzę. – Westchnął głęboko na wspomnienie minionej przygody.
Normalnie, nawet nie śmiałby marzyć o spełnieniu pragnienia swojego serca, ale
skoro miał sługę lampy, warto było spróbować zawalczyć o szczęście. – Nie wiem
tylko, czy on będzie mnie chciał. Jestem zwyczajnym, prostym chłopcem, w
dodatku niewykształconym i nieobytym. Nie umiem nawet czytać i pisać. On na
pewno ma wielu adoratorów najlepszych domów.
- Nie przesadzaj! – Zaperzył
się Dżin, nie rozumiejący, jak można się aż tak nie doceniać. – Jesteś mądrym,
dzielnym, młodym mężczyzną. Poza tym bardzo atrakcyjnym, mnie się podobasz taki
jaki jesteś.
- Po takim poście, zrobiłaby
na tobie wrażenie nawet koza naszego kowala – zauważył rozsądnie chłopak. –
Jeśli mi pomożesz, uwolnię cię z tej lampy. – Aladyn był niezłym obserwatorem i
zauważył, że demon początkowo pełen werwy bardzo zmarkotniał i jakby zapadł się
w sobie. Zrobiło mu żal tej magicznej istoty uwięzionej w zwykłym garnku. Najwyraźniej
był bardzo znudzony i spragniony towarzystwa. Doszedł do wniosku, że właśnie
brak wolności był przyczyną smutku mężczyzny. Nie miał pojęcia jak bardzo się
pomylił w ocenie sytuacji.
- Nie mogę ci odmówić, skoro
takie jest twoje życzenie – odezwał się po chwili demon. –Zrobię z ciebie
bogatego szejka z dalekiego kraju. Sułtan, widząc twoją potęgę na pewno nie
odmówi ci ręki syna. Ale serce Jasmina musisz zdobyć sam, nawet demony nie maja
takiej mocy, by skłonić kogoś do miłości. Za to ubiorę cię po królewsku, nauczę
wszystkiego co konieczne, żebyś bez wstydu mógł stanąć przed jego obliczem. –
Dżin miał jeszcze cichą nadzieję, że albo Aladyn, bądź co bądź prosty chłopak,
nie spodoba się księciu. Albo odwrotnie – Jasmin przy bliższym poznaniu straci
cały swój urok.
- W takim razie zawarliśmy
umowę? - Zapytał dla pewności złodziej i wyciągnął do mężczyzny rękę, chcąc
przypieczętować przymierze.
- Oczywiście MÓJ panie. –
Demon pomyślał, że jeszcze wiele może się zdarzyć zanim chłopak stanie na
ślubnym kobiercu z księciem. Zamiast uścisnąć smukłą dłoń, podniósł ją do ust i
ucałował z szelmowskim uśmiechem. Z ogromną przyjemnością patrzył jak się
rumieni i speszony odsuwa na bezpieczna odległość. Wyglądał tak słodko, że
demon miał ochotę skonsumować go na miejscu. Wiedział jednak, że takie
spontaniczne zachowanie skończyłby się dla niego raczej marnie. Aladyn miał
swój charakterek i na pewno dałby mu niezły pokaz radzenia sobie w tego rodzaju
sytuacjach, a tego właśnie chciał uniknąć. Nie zależało mu na jednorazowej
przygodzie, ale na czymś bardziej trwałym. Pragnął obłaskawić to urocze
stworzenie tak, żeby samo padło w jego ramiona. Pstryknął więc palcami i
natychmiast przenieśli się do śpiącego jeszcze Bagdadu, zatrzymując na
pogrążonym w ciemnościach rybnym targu.
***
Od tamtej pory upłynęło kilka pracowitych
dni, a Dżin dotrzymał słowa. W najelegantszej części Bagdadu kupił piękny dom,
zatrudnił służbę i rozpuścił plotki, że młody, bajecznie bogaty szejk szuka męża.
Zajął się też wyglądem Aladyna i jego wykształceniem, po tygodniu nikt już nie
rozpoznałby w nim obdartego złodzieja. Trzeba przyznać, że chłopak, mimo tylu
zajęć, nie zapomniał też o bezdomnych sierotach. Dla nich także znalazł odpowiednie
miejsce, zatrudnił kilka kobiet, które się nimi zajmowały i łożył na utrzymanie
ciągle powiększającej się gromadki małych urwisów. Odwiedzał je regularnie
każdego wieczora, kiedy to jeden przez drugiego zdawały mu relację z całego
dnia szczęśliwe, że wreszcie mają namiastkę prawdziwego domu.
Dżin dwoił się i troił. Wymyślał
najróżniejsze rozrywki, przytaszczył nawet z jaskini latający dywan, byle tylko
Aladyn zapomniał o Jasminie. Chłopak wydawał się zadowolony z jego towarzystwa,
wdzięczny za okazywane zainteresowanie i troskę, ani słowem nie wspomniał o
księciu. Czasami tylko, zwłaszcza wieczorem bywał dziwnie milczący. Wydawało
się, że wszystko było już na dobrej drodze. Demon zaczął nawet potajemnie budować
pośród chmur wspaniały pałac, godny swojego wybranka. Zaklęcia wyjątkowo mu się
udały i smukłe białe wieże ze złotozielonymi ornamentami lśniły w świetle księżyca,
niewidzialne dla zwykłych śmiertelników. Żaden przecież człowiek nie posiadał
skrzydeł, aby wzlecieć tak wysoko. Zresztą komu przyszłoby do głowy, że za skłębionymi
obłokami coś może się ukrywać. Mężczyzna zapragnął się pochwalić chłopakowi
swoim dziełem i zaczął go szukać. Niestety niebyło go ani w jego sypialni, ani
w kuchni, dopiero napotkana służąca naprowadziła go na trop. Odnalazł zgubę siedzącą
po ciemku w ogrodzie, pod krzakiem jaśminu. Zaciskał dłonie na szczupłych udach,
a ciemna, rozpuszczone włosy zasłaniały mu twarz.
- Czy coś się stało? –
zapytał łagodnie demon, ujął drżącą, zimna dłoń i zaczął ją rozcierać. –
Dlaczego jesteś taki smutny? – Odgarnął jedwabiste pasma za uszy chłopaka i ujął
go pod brodę.
- Właściwie to nic. Jesteś
dla mnie taki wspaniałomyślny, pomogłeś nawet dzieciakom. Nie chcę nadużywać
twojej dobroci – odezwał się cicho chłopak.
- Jesteś moim panem, najlepszym
jakiego miałem, muszę przyznać. – Chuchnął w dłoń i zaczął całować po kolei
każdy zmarznięty palec. – Powiedz, co cię trapi.
- Ja… ja tęsknię za Jasminem.
Na pewno się martwił, co się ze mną stało. Bardzo chciałbym go zobaczyć. –
Zarumienił się ogniście, bo usta mężczyzny sunące po jego skórze wzbudzały w
nim jakieś nieznane emocje. Jednocześnie zrobiło mu się gorąco i zaczęły
przechodzić go dreszcze. Targały nim sprzeczne uczucia, jednocześnie pragnął
uciec i zostać w tej kuszącej niewoli.
- Skoro tego chcesz, jutro
pojedziemy do pałacu sułtana. Dzisiaj wyślę tam list z prośbą o posłuchanie i
kilka prezentów. – Westchnął zrezygnowany Dżin. Najwyraźniej książę zapadł w
serce Aladyna głębiej niż myślał. Nie puścił jednak drobnej dłoni, w końcu
jakaś nagroda mu się należała, wpił się w nią pożądliwe głodnymi wargami i usłyszał
z ust chłopca pierwszy, słodki jęk. Z zadowoleniem zobaczył jak bardzo błyszczą
jego oczy. Zawstydzony tym co się stało chłopak umknął z pogrążonego w mroku nocy
ogrodu ścigany przez miękki śmiech mężczyzny. Do tej pory świetnie radził sobie
w życiu sam, nie miał pojęcia dlaczego właśnie ten demon tak dziwnie na niego
działa. Wystarczył sam jego aksamitny głos, kiedy się nad nim nachylał, a jemu
od razu uginały się z wrażenia kolana. Ciekawe było to, że podobnie czuł się w
towarzystwie Jasmina.
- Czyżbym zadurzył się w
dwóch osobach naraz? Niemożliwe! – Parsknął i rzucił się na łóżko w swojej
sypialni. - A może to jakaś magia? – Zadawał sobie w myślach raz po raz niepokojące
pytanie. Nagle przypomniał sobie złote oczy mężczyzny, tak bardzo blisko
swoich. – Tak, na pewno rzucił na mnie jakieś zaklęcie, w końcu to demon. – Na moment
się uspokoił, przyciskając do piersi zimne prześcieradło. Przymknął powieki i tym
razem stanęła przed nim śliczna twarz Jasmina. Delikatne, koralowe wargi wyglądały
bardzo zachęcająco. – Jestem opętany! Taki książę, na pewno też zna się na
magii – zajęczał i złapał się za głowę, robiąc na niej okropny kołtun. Pierwszy
raz w życiu jego serce zabiło dla innej osoby, hm…, bądźmy szczerzy... osób.
Biedak nie bardzo wiedział co z tym bałaganem uczuciowym począć. Wytężał swój
umysł ze wszystkich sił i dorobił się jedynie paskudnej migreny. Przykładając
do czoła chłodny okład z rumianku w końcu zasnął.
***
Sułtan Hassan był zachwycony nowym
kandydatem do ręki syna, zanim go jeszcze poznał. Nikt nigdy nie przyplasł mu
tak wspaniałych darów na które składały się: biały słoń pięknie przyozdobiony
barwnymi ornamentami z henny, papuga śpiewające pobożne pieśni oraz niesamowite
urządzenie do kąpieli, robiące łaskoczące skórę bąbelki. W marmurowej łazience,
w której zmieściłby się spokojnie domek dla cztero osobowej rodziny, zebrało się kilku najdostojniejszych dworzan,
by podziwiać nowy nabytek swojego pana. Oczywiście Hassan wezwał także wezyra,
aby i on zobaczył jego niezwykłą zabawkę. Nie miał żadnych dowodów winy
mężczyzny, więc nic nie mógł zrobić. Miał jednak zamiar mieć go na oku, prędzej
czy później z czymś się na pewno zdradzi. Dżafar zbesztany wcześniej kilkakrotnie
przez władcę za jakieś głupstwa patrzył się do wanny, wielkości małego basenu,
z wykrzywionymi pogardliwe wąskimi ustami.
- To bzdurka dla dzieci, w dodatku nie wiadomo czy bezpieczna. Nie odważyłbym się tam wejść na miejscu Waszej
Wysokości, bez solidnego sprawdzenia. – Chciał za wszelką cenę, pomniejszyć nieznanego rywala
w oczach sułtana. On służył mu wiernie przez tyle lat i nie doczekał się
żadnej nagrody, a ten koronowany dureń miał najwyraźniej ochotę oddać syna za kilka
mizernych prezencików.
- Miło, że tak dbasz o moje
zdrowie i zgadzam się z tobą w zupełności – odezwał się Hassan z szelmowskim
błyskiem w oku, którego tak bardzo obawiał się wezyr. Zawsze wpadał wtedy na
najdziksze pomysły, od których zazwyczaj przez tydzień płonęły mu uszy.
- Naprawdę? – Zapytał słabym
głosem, bojąc się tego, co teraz nastąpi.
- Podoba mi się twoje oddanie
i dlatego najpierw to ty ją wypróbujesz. Wskakuj do wody drogi Dżafarze. –
Poklepał uspokajająco po ramieniu struchlałego wezyra.
- Ależ panie, mam na sobie
spodnie i buty, które mi dałeś na urodziny. Nie śmiem ich zniszczyć w kąpieli. –
Ostatkiem sił zaprotestował mężczyzna, mając niewielką nadzieję, że władca
odstąpi od swego pomysłu. Nie chciał robić za zmokłego koguta przed tymi
wystrojonymi dandysami. Mieliby się potem z czego śmiać przez najbliższy miesiąc. Był to jednak przysłowiowy strzał w piętę, o czym zaraz miał się przekonać.
- Jesteś naprawdę najlepszym
sługą Dżafarze. – Uśmiech Hassana stał się jeszcze szerszy, a w przerażonym wezyrze zamarło
serce. – Skoro tak uważasz, ściągnij wszystko oprócz koszuli. Uważam, że twoje
ponętne ciało powinni oglądać jedynie wybrańcy. – Oczywiście w tej roli widział
przede wszystkim siebie. Miał nawet takie marzenie - tylko oni dwaj, zupełnie nadzy, szum wody i pieszczące
skórę bąbelki. – Och… to zbyt piękne… - westchnął i zmrużył oczy, obserwując,
wstydliwie rozbierającego się mężczyznę.
Dworzanie mieli rzeczywiście niezłą zabawę z
nielubianego, zawsze zadzierającego nosa wezyra. W dodatku było naprawdę na co
popatrzyć, Dżafar, choć wredny, miał naprawdę zgrabne ciało. Po chwili został
w samej koszuli, która na szczęście była wystarczająco długa, by zakryć jego
goły tyłek. Po wejściu do wody, w której władca kazał mu wygodnie usiąść, przykleiła
się do niego, niczym druga skóra. Wszyscy mogli podziwiać ciemniejsze punkciki
sutków, zarys ładnie umięśnionego brzucha i całkiem niezłe wyposażenia poniżej.
Na widok słynnych pośladków Hassan aż się oblizał. Najchętniej wskoczył by do
wanny za krnąbrnym sługą, ale mieli zbyt licznych świadków. Mógł więc tylko z
daleka podziwiać kuszące krągłości. Kiedy już zaspokoił swoją ciekawość wziął
do ręki ręcznik.
- Panowie, odwróćcie się
tyłem. Biednemu Dżafarowi należy się odrobina intymności. – Wszyscy jak na
komendę wykonali jego polecenie. – Wyskakuj, byłeś naprawdę dzielny. – Podszedł
do wanny i otulił miękką materią wychodzącego mężczyznę.
- To naprawdę niekonieczne,
sam sobie poradzę. – Speszony wezyr próbował się zasłonić rękami.
- Ależ mój drogi, okazałeś się
wyjątkowo pomocny i ryzykowałeś własnym życiem. Te groźne bąbelki mogły
załaskotać cię na śmierć – zachichotał. - Pozwól, że ci się odwdzięczę. - Nie
omieszkał się oczywiście pomóc mu w wycieraniu, zapoznając się przy okazji bardzo
dokładnie z topografią jego ciała.
- Tego się właśnie obawiałem…
Aj… - pisnął, czując za swoimi plecami potężne ciało władcy i duże dłonie skradające się do przodu, w
poszukiwaniu jego skarbów. Szarpnął się
gwałtownie i uwolnił z obejmujących go zboczonych ramion. Owinął się od
stóp do głów niczym mumia i pognał do wyjścia. Jego blada twarz dosłownie
płonęła ze wstydu.
Łuhuhuhu! Dziekuje bradzo za taki cudny rozdzialik! \(°~°)/
OdpowiedzUsuńCzyzbym wyczuwala trojkacik?! Kyaaaaa!!! To by bylo spelnienie wszyyyyystkich moich marzen!!!! Ale oni w trojke tak wszyscy do siebie pasuja!!! :D
Niech sie dzin tak nie smuci (mial jakies imie?) bo aladyn i tak bedzie jego (oby) i jeszcze dojdzie do tego (moze) jasmin! :D niemohe przestac piszczec na taka mozliwosc! @*-*@
Czekam z niecierpliwoscia na nastepny rozdzial tego cudenka!! (i jeszcze niezapominajmny o kapturku!! ;D)
Weny,
Mir
P.S.
Komentarz pisany z telefonu wiec SA bledy- przperaszam! :(
Nie lubię trójkącików. Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńLejdi chan ja tez. Ciekaww jak zareaguje na to Jasmin.
OdpowiedzUsuńDzafar i wstyd. Nie spodziewalem sie tego. Myslalem, ze to pewny siebie dupek, a tu sie rumieni jak jakas nastolatka. Jak narazie nic nie zapowiada na to, ze on i Hassan beda w zwiazku. W sumie.to lepiej. Kto by chcial byc z kims takim jak wezyr?
Bylo troche bledow.
Pozdrawiam
Damiann
Podoba mi się ten Dżin, wspaniała postać.
OdpowiedzUsuńCzyżbyś planowała trójkącik? Byłoby ciekawie i bardzo nietypowo, już się nie mogę doczekać.
Ta wersja podoba mi się bardziej niż wersja orginalna i z wytęsknieniem czekam na kolejne notki.
Dżafar może też się wyrobi i nie będzie czarnym charakterem.
Dużo dużo weny i chęci:)
Bomba Ja chcem trójkącik
OdpowiedzUsuńhhhhhhhhhhhhhheeeeeeeeeeeejjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjjj
OdpowiedzUsuńHej, czy moge spytac, kiedy możemy spodziewać się klejnej części? :)
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńbiedny Dżin zakochał się w Alladynie, ciekawe jak to rozwiniesz... może trójkącik będzie... dobrze tak Dżafarowi, potrafi być zawstydzony...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, wow och aż mi żal dżina się zrobiło, zakochał się nam w Alladynie, wezyr jednak potrafi się czymś zawstydzić...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Zośka